18.01.2013

6. „ Sometimes your own decisions can surprised you ”



- Rebekah na co my jeszcze czekamy?! - krzyczał Kol – siedzimy z Elijah'em w tej klitce już od kilku dni i nic nie możemy zrobić! To bez sensu, musimy zaatakować póki on niczego się nie spodziewa, więc załatwimy to teraz, już i będzie po sprawie! - mężczyzna krążył zdenerwowany po pomieszczeniu, patrząc na rodzeństwo, które siedziało spokojnie na fotelach.
- Kol zrozum, musimy poczekać na odpowiedni moment. Nie wystarczy go tylko zabić. Chyba chcemy go zranić, sprawić by poczuł się tak zdradzony i oszukany jak my? Trzeba to zaplanować, zastanowić się co najbardziej by go zabolało. - Elijah jak zawsze w pełni spokojny i zrównoważony chciał uspokoić brata, nie widział sensu w robieniu czegoś pod wpływem impulsu, wolał wszystko zaplanować, mieć pewność, że wszystko się powiedzie.
- Przecież wiesz, że jego nic nie zaboli, nie zrani. Nie ma nikogo, ani niczego wartościowego w życiu, na nikim mu już nie zależy po tym jak stracił te swoje śmieszne hybrydy. Dłuższe czekanie nie ma sensu! Mamy po swojej stronie czarownice i musimy to wykorzystać, bo taka okazja może się już nie powtórzyć. Czy wy tego nie rozumiecie?! - Pierwotny nie umiał pojąć dlaczego rodzeństwo zachowuje się w taki sposób, ma takie nastawienie. - Sądziłem, że chcemy się go pozbyć, raz na zawsze! - Pozostała dwójka spojrzała na siebie porozumiewawczo. Rebekah wstała i podeszła w stronę brata.
- Kol jest sposób żeby go zranić. – powiedziała spokojnie, a mężczyzna spojrzał na nią zdziwiony – Otóż jest jedna osoba, która stała się dla niego w pewnym sensie ważna w ostatnim czasie. Jednak uważam, że powinniśmy poczekać, aż jego, że tak powiem uczucia staną się silniejsze i pewniejsze, wtedy będziemy mieli pewność że go to zaboli, nie sądzisz? - mężczyzna nie wiedział co ma powiedzieć i tylko jej przytaknął – Dlatego musisz pohamować swoje pragnienie zemsty i trochę odczekać! – spojrzała na niego ostrym wzrokiem – Nie szukałam was przez tyle czasu, byś teraz wszystko zepsuł swoim brakiem opanowania. Mam nadzieję, że się rozumiemy?
- Mam nadzieję, że się nie mylisz. A kim jest ten szczęśliwiec obdarowany jego wspaniałymi uczuciami? - zapytał kpiąco i rozsiadł się zadowolony na kanapie.
- Nie udawaj, że się nie domyślasz. - powiedziała z wrednym uśmieszkiem - Oczywiście nasza droga Caroline – rozłożyła się obok braci i wzięła do ręki szklankę.
- A jaką masz pewność, że to jego „uczucie” w ogóle istnieje i się pogłębi? Przecież ona jest z tym całym Tylerem i z własnej woli raczej nie wpadnie w ramiona naszego szanownego brata. - Kol pragnął wiedzieć wszystko, wszystkie szczegóły. Nie mógł uwierzyć, że Klaus naprawdę jest zdolny do jakichkolwiek uczuć.
- Muszę Cię uświadomić, że kobiety mają pewne swoje sposoby i umieją dostrzegać zachodzące relacje między innymi. - mówiła pewna siebie, patrząc na niedowierzającego brata – A Tylerem nie ma co się martwić. Z tego co słyszałam rozstał się z blondyną, właśnie z powodu Klausa. Za wszelką cenę będzie chciał się go pozbyć, a ja mam zamiar to wykorzystać. Sam nie da rady nic zdziałać, a my przecież potrzebujemy jakieś taniej siły roboczej, czyż nie? - powiedziała zadowolona i patrząc na braci, którzy byli pod wrażeniem jej planu, przyłożyła szklankę do ust, by wziąć łyk czerwonego płynu.

***

Od ostatniej rozmowy z Caroline i ich rozstania Tyler starał się ukryć przed wszystkimi. Nawet nie wiedział ile czasu, dni spędził w środku lasu, siedząc i myśląc o wszystkim co się wydarzyło. Czuł, że zawiódł i zranił osobę, która zawsze w niego wierzyła, bez względu na wszystko, kochała go jak nikt inny. Zdał sobie sprawę, że musi to naprawić, nie podda się. Więc gdy emocje w nim trochę się uspokoiły, ruszył szybko do swojego domu, by porozmawiać ze swoimi pobratymcami.
Wszedł spokojnym krokiem i rozejrzał się po pomieszczeniu. Natychmiast zauważył wszystkich w salonie, siedzieli i nikt nawet słowem się nie odzywał. Gdy go zauważyli, wyraźnie odetchnęli z ulgą. Podeszli do niego i zaczęli wypytywać gdzie był i dlaczego się nie odzywał.
- Przepraszam za całą tą sytuację, ale musiałem przemyśleć pewne sprawy. - Wyminął ich i usiadł na fotelu koło kominka. Spojrzał w ziemie i nie odzywał się przez chwilę. Wszyscy byli zaskoczeni jego zachowaniem i przyglądali mu się dokładnie. - Słuchajcie, wiem, że wam się to nie spodoba, ale na razie nie mogę wam dłużej pomagać. - Rozległ się szum, każdy chciał coś powiedzieć i usłyszeć odpowiedź Tylera na jego słowa. - Naprawdę was przepraszam. Potrzebowałem czasu, by zdać sobie sprawę, że przez tego potwora zapomniałem o najważniejszych rzeczach, osobach w moim życiu. Zawiodłem Caroline, muszę ją odzyskać. Dlatego niestety nie mogę dłużej was wspierać. Muszę się skupić na odzyskaniu dziewczyny, którą kocham, nie mogę jej stracić na dobre. Na pewno dacie sobie sami radę, wierzę w was. - Wstał, położył rękę na ramieniu Nate'a i spojrzał mu w oczy, a następnie rozejrzał się po wszystkich. - Naprawdę dacie sobie radę. - Po tych słowach spuścił głowę i wyszedł w ciszy.
Gdy zamknął za sobą drzwi wejściowe, dostrzegł idącą w jego kierunku blondwłosą wampirzycę. W pierwszej chwili miał nadzieję, że jest to Caroline, jednak szybko zorientował się kim była kobieta.
- Czego tu chcesz Rebekah? - zapytał natychmiast pełen złości. - Nikt cię tu nie chce, więc wynoś się stąd do tego swojego kochanego braciszka i dajcie mi święty spokój!
- Te zwierzęce nawyki, brak kultury... Nie można by tak grzeczniej do damy? - zapytała ze sztucznym uśmiechem – No ale nie przyszłam tu, by się z tobą kłócić. Chcę ci złożyć pewną ofertę, która zapewne cię zainteresuje.
- Nie sądzę, idź sobie stąd, albo inaczej zawołam tu wszystkie hybrydy i nie będzie już tak miło – zagroził i zbliżył się do niej, patrząc prosto w oczy.
- Może najpierw mnie wysłuchasz? - kobieta była wciąż pełna spokoju, co jeszcze bardziej denerwowało Tylera – Wiem, że już od dłuższego czasu starasz się jak widzę nieudolnie, zgładzić Klausa. Tak się składa, że mam podobne plany. - spojrzała na niego i czekała na jego reakcję.
- Niestety muszę Cię zasmucić, ale nie mam ochoty brać w tym udziału. Mam coś ważniejszego do zrobienia. - chłopak chciał ją wyminąć, lecz Rebekah chwyciła go za ramię i obróciła w swoją stronę i zaczęła mówić bezpośrednio do jego ucha.
- A co jest tą twoją ważną sprawą? Czyżby Caroline? - zaśmiała się ironicznie - Jesteś naiwny myśląc, że uda Ci się ją odzyskać nie zabijając przy tym Klausa. - odepchnęła go z dużą siłą na ziemię i patrzyła na niego z góry - Jakbyś nie zauważył to mój brat i twoja dziewczyna – zrobiła małą pauzę i uśmiechnęła się wrednie – przepraszam, twoja była dziewczyna ostatnio trochę zmienili swoje stosunki. Chyba nie sądzisz, że Klaus pozwoli Ci ją ponownie odzyskać?
- Caroline i Klausa nic nie łączy, przecież ona go nienawidzi! Coś ci się pomieszało w tej twojej główce. Caroline spędzała z nim czas tylko po to, by pomóc nam go zniszczyć, rozproszyć. Nie robiła tego z własnej woli, chyba dałaś się nabrać. Więc żegnam, nie mam zamiaru brać udziały w jakimś twoim chorym planie, nie przekonasz mnie!
- Jeszcze zobaczymy, wrócisz do mnie i to już niedługo! - po tych słowach oddaliła się w wampirzym tempie, zostawiając Tylera samego na środku podjazdu.


***

Klaus właśnie jechał przez miasto, gdy dostrzegł Caroline, siedzącą na ławce w parku. Jej ostatni telefon był dla niego lekkim zaskoczeniem, lecz dostrzegł w tym szansę, szansę dla siebie. Pragnął poznać ją bliżej, zbliżyć się, był nią zafascynowany. Dlatego musiał wykorzystać każdą okazję do rozmowy z nią, chciał wykorzystać każą chwilę, by chociaż na nią spojrzeć. Szybko zatrzymał auto i postanowił podejść do dziewczyny.
- Witaj kochanie – powiedział aksamitnym głosem, a ona trochę zaskoczona odwróciła się w jego stronę. - Czemu siedzisz tutaj sama?
- Klaus, naprawdę nie udawaj, że Cię to obchodzi – powiedziała i z powrotem wbiła wzrok w książkę, którą wcześniej czytała. Mężczyzna mimo jej dość chłodnego przywitania nie odszedł, lecz usiadł obok niej i wciąż wpatrywał się w jej twarz – Ty tak na serio? - spytała trochę zirytowana.
- Co na serio? - powiedział z lekkim uśmiechem - Jestem po prostu ciekawy, dlaczego siedzisz tu sama, jeszcze nigdy nie widziałem cię tutaj bez żadnych znajomych.
- Chyba nie powinno Cię to interesować – mówiła nie podnosząc wzroku znad książki – Mógłbyś sobie już pójść? Próbuję się skupić, a twoja obecność znacznie mi to utrudnia,
- Muszę przyznać, że ostatnim razem byłaś dla mnie trochę milsza Caroline – mówił nieustannie patrząc na nią – Nawet mi dziękowałaś za pomoc, za to, że byłem, a dziś nawet nie chcesz na mnie spojrzeć? - na jego twarzy ciągle gościł lekki uśmiech.
- Ostatnio to była wyjątkowa sytuacja, która pewnie już się nie powtórzy. Ale tak dziękuję Ci za pomoc – mówiąc to spojrzała na Klausa, a on uśmiechnął się do niej – Nie masz się co cieszyć, teraz już wracamy do naszych dawnych relacji. Ja Cię znów nienawidzę i ty mnie także.
- A kto Ci powiedział, że ja Cię nienawidzę? – powiedział z pełną powagą, a uśmiech zniknął z jego twarzy. - Nie mam powodów, by Cię nienawidzić Caroline, no chyba, że uważasz inaczej? - dziewczyna ponownie na niego spojrzała. Patrzyli sobie w oczy przez chwilę, jednak wampirzyca po chwili odwróciła wzrok i szybko wstała by odejść. Poczuła się dziwnie patrząc mu w oczy, miała wrażenie, że on chce jej coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia co. Bała się też, że Klaus może zbyt wiele wyczytać z jej, wiele osób mówiło, że jej oczy są jak otwarta księga, można się z nich wszystkiego dowiedzieć.
- Muszę iść, jestem już spóźniona – wzięła do ręki torebkę oraz książkę i wstała, by się oddalić, lecz mężczyzna chwycił ją delikatnie za rękę i zatrzymał. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i spojrzała pytająco.
- Skoro powiedziałaś, że jesteś mi tak wdzięczna za pomoc, to może dostanę coś w zamian? - spytał, patrząc prosto w jej oczy, a na jego twarzy pojawił się charakterystyczny szelmowski uśmiech.
- Jeśli nie wiesz, to pomaganie polega na tym, że nie chce się nic w zamian. Chociaż, nie dziwi mnie, że ty o tym nie wiesz. - powiedziała i odwróciła się, by pójść w stronę domu, lecz mężczyzna ponownie stanął jej na drodze. - Czego ode mnie oczekujesz? Jak mam spłacić swój ogromny dług wdzięczności? Może powinnam paść przed tobą na kolana? - spytała zniecierpliwiona z lekką ironią w głosie.
- Pójdź ze mną na bal maskowy – powiedział bez zastanowienia, a dziewczyna zaśmiała się. - Jeśli zgodzisz się mi towarzyszyć to wiedź, że dam ci spokój – uśmiechnął się szelmowsko. Caroline odpowiedziała dopiero po chwili.
- Dobrze, przynajmniej będę miała Cię z głowy. - mówiła nie wierząc, że naprawdę się zgodziła -  Ale sama dotrę na przyjęcie, spotkamy się na miejscu i żadnych prezentów – mówiła wygrażając mu palcem, a on tylko się zaśmiał – Jeśli Cię to śmieszy, to możesz iść tam sam, ja chętnie zostanę w domu. - z Klausa twarzy szybko zniknął uśmiech i pojawiła się na niej udawana powaga, podniósł też ręce w przepraszającym geście. Caroline widząc jego reakcje zaśmiała się i ruszyła w stronę domu, mówiąc jeszcze na pożegnanie – Do zobaczenia Klaus – Mężczyzna widząc wciąż na jej ustach piękny uśmiech sam się zaśmiał i odpowiedział.
- Do zobaczenia Caroline.



No to jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba ;)
Niestety dopadła mnie angina, która rujnuje wszystkie plany na ferie, ale może część z was będzie to cieszyć, ponieważ siedzę w domu i tylko piszę kolejne rozdziały. Następny jest już w połowie gotowy, a nowe pomysły ciągle pchają mi się do głowy ;p
I jeszcze tylko wspominam, że jeśli ktoś jeszcze chce być powiadamiany o nn, to proszę by się wpisał pod poprzednią notką, po lewej jest bezpośredni link.
No to życzę wam jeszcze dużo, dużo, dużo zdrowia i pozdrawiam ;*

15 komentarzy:

  1. Jeej, świetny rozdział !Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko ! Uwielbiam Twoje opowiadanie ; * Najlepsze było "Klausa twarzy szybko zniknął uśmiech i pojawiła się na niej udawana powaga, podniósł też ręce w przepraszającym geście." jak to czytałam to śmiałam się do komputeraz jak głupia. Kocham Twoją historię jak nie wiem co ! Czekam nn !; ***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, cudowny rozdział ! Oby kolejna NN pojawiła sie szybko, bo uwielbiam twoje opowiadanie ;) I świetna scena Klaroline ;*
    Życzę duuuużo weny !
    Pozdrawiam i do napisania !
    PS jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D Bardzo wciągający :) Czekam na nn i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Genialny rozdział, po prostu świetnie piszesz :)Scena Klaroline.. boskaa *.* tak jak Elena Skowera w sowim komentarzu ujęła cytat z twojego opowiadania to również się pod tym podpisuję, był super!
    Czekam na NN i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapomniałam jeszcze dodać jednego ;)
      chciałabym abyś przeczytała mój rozdział, bo zależy mi na twojej opinii. Proszę :cię bardzo :)

      http://save-the-our-love.blogspot.com/ - to nowy.
      http://forbidden-looove.blogspot.com/ - stary :)

      Usuń
  5. cuuuuuudowne opowiadanie *.* piszę swoje, ale nie umiem tak pisać jak Ty. ;c

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, a scena Klausa z Caroline po prostu urocza. ;) Czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nonoo rodzinka chce zniszczyć Klausa po przez Caroline. Niestety wybrali idealny sposób... Mam nadzieję, że nasza hybryda nie pozwoli na to ;)
    Scena K&C była cudowna. Liczę, że w kolejnym rozdziale będzie ich więcej ;P
    Czekam i życzę zdrowia.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie zdążyłam przeczytać całości, ale obiecuje, że szybko to nadrobię, a tymczasem zapraszam na yourgrenade.blogspot.com, gdzie pojawił się Rozdział 2. Przyjemnego czytania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadanie tak mnie ciągnęło, że przeczytałam jednym tchem. : ) Świetny styl i ciekawe pomysły : )
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ; )
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  11. już nie mogę się doczekać kolejnego *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne <3 nie będę się dużo rozpisywać po prostu boskie <# Czekam na next i zapraszam do mnei http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam do mnie na nn ;)
    http://forbidden-looove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział! Rewelacyjna scena między Caroline i KIausem. Po prostu świetnie... Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń