- Rebekah na
co my jeszcze czekamy?! - krzyczał Kol – siedzimy z Elijah'em w
tej klitce już od kilku dni i nic nie możemy zrobić! To bez sensu,
musimy zaatakować póki on niczego się nie spodziewa, więc
załatwimy to teraz, już i będzie po sprawie! - mężczyzna krążył
zdenerwowany po pomieszczeniu, patrząc na rodzeństwo, które
siedziało spokojnie na fotelach.
- Kol zrozum,
musimy poczekać na odpowiedni moment. Nie wystarczy go tylko zabić.
Chyba chcemy go zranić, sprawić by poczuł się tak zdradzony i
oszukany jak my? Trzeba to zaplanować, zastanowić się co
najbardziej by go zabolało. - Elijah jak zawsze w pełni spokojny i
zrównoważony chciał uspokoić brata, nie widział sensu w robieniu
czegoś pod wpływem impulsu, wolał wszystko zaplanować, mieć
pewność, że wszystko się powiedzie.
- Przecież
wiesz, że jego nic nie zaboli, nie zrani. Nie ma nikogo, ani niczego
wartościowego w życiu, na nikim mu już nie zależy po tym jak
stracił te swoje śmieszne hybrydy. Dłuższe czekanie nie ma sensu!
Mamy po swojej stronie czarownice i musimy to wykorzystać, bo taka
okazja może się już nie powtórzyć. Czy wy tego nie rozumiecie?!
- Pierwotny nie umiał pojąć dlaczego rodzeństwo zachowuje się w
taki sposób, ma takie nastawienie. - Sądziłem, że chcemy się go
pozbyć, raz na zawsze! - Pozostała dwójka spojrzała na siebie
porozumiewawczo. Rebekah wstała i podeszła w stronę brata.
- Kol jest
sposób żeby go zranić. – powiedziała spokojnie, a mężczyzna
spojrzał na nią zdziwiony – Otóż jest jedna osoba, która stała
się dla niego w pewnym sensie ważna w ostatnim czasie. Jednak
uważam, że powinniśmy poczekać, aż jego, że tak powiem uczucia
staną się silniejsze i pewniejsze, wtedy będziemy mieli pewność
że go to zaboli, nie sądzisz? - mężczyzna nie wiedział co ma
powiedzieć i tylko jej przytaknął – Dlatego musisz pohamować
swoje pragnienie zemsty i trochę odczekać! – spojrzała na niego
ostrym wzrokiem – Nie szukałam was przez tyle czasu, byś teraz
wszystko zepsuł swoim brakiem opanowania. Mam nadzieję, że się
rozumiemy?
- Mam
nadzieję, że się nie mylisz. A kim jest ten szczęśliwiec
obdarowany jego wspaniałymi uczuciami? - zapytał kpiąco i rozsiadł
się zadowolony na kanapie.
- Nie udawaj,
że się nie domyślasz. - powiedziała z wrednym uśmieszkiem -
Oczywiście nasza droga Caroline – rozłożyła się obok braci i
wzięła do ręki szklankę.
- A jaką masz
pewność, że to jego „uczucie” w ogóle istnieje i się
pogłębi? Przecież ona jest z tym całym Tylerem i z własnej woli
raczej nie wpadnie w ramiona naszego szanownego brata. - Kol pragnął
wiedzieć wszystko, wszystkie szczegóły. Nie mógł uwierzyć, że
Klaus naprawdę jest zdolny do jakichkolwiek uczuć.
- Muszę Cię
uświadomić, że kobiety mają pewne swoje sposoby i umieją
dostrzegać zachodzące relacje między innymi. - mówiła pewna
siebie, patrząc na niedowierzającego brata – A Tylerem nie ma co
się martwić. Z tego co słyszałam rozstał się z blondyną,
właśnie z powodu Klausa. Za wszelką cenę będzie chciał się go
pozbyć, a ja mam zamiar to wykorzystać. Sam nie da rady nic
zdziałać, a my przecież potrzebujemy jakieś taniej siły
roboczej, czyż nie? - powiedziała zadowolona i patrząc na braci,
którzy byli pod wrażeniem jej planu, przyłożyła szklankę do
ust, by wziąć łyk czerwonego płynu.
***
Od ostatniej
rozmowy z Caroline i ich rozstania Tyler starał się ukryć przed
wszystkimi. Nawet nie wiedział ile czasu, dni spędził w środku
lasu, siedząc i myśląc o wszystkim co się wydarzyło. Czuł, że
zawiódł i zranił osobę, która zawsze w niego wierzyła, bez
względu na wszystko, kochała go jak nikt inny. Zdał sobie sprawę,
że musi to naprawić, nie podda się. Więc gdy emocje w nim trochę
się uspokoiły, ruszył szybko do swojego domu, by porozmawiać ze
swoimi pobratymcami.
Wszedł spokojnym krokiem i rozejrzał się po pomieszczeniu. Natychmiast zauważył wszystkich w salonie, siedzieli i nikt nawet słowem się nie odzywał. Gdy go zauważyli, wyraźnie odetchnęli z ulgą. Podeszli do niego i zaczęli wypytywać gdzie był i dlaczego się nie odzywał.
Wszedł spokojnym krokiem i rozejrzał się po pomieszczeniu. Natychmiast zauważył wszystkich w salonie, siedzieli i nikt nawet słowem się nie odzywał. Gdy go zauważyli, wyraźnie odetchnęli z ulgą. Podeszli do niego i zaczęli wypytywać gdzie był i dlaczego się nie odzywał.
- Przepraszam
za całą tą sytuację, ale musiałem przemyśleć pewne sprawy. -
Wyminął ich i usiadł na fotelu koło kominka. Spojrzał w ziemie i
nie odzywał się przez chwilę. Wszyscy byli zaskoczeni jego
zachowaniem i przyglądali mu się dokładnie. - Słuchajcie, wiem,
że wam się to nie spodoba, ale na razie nie mogę wam dłużej
pomagać. - Rozległ się szum, każdy chciał coś powiedzieć i
usłyszeć odpowiedź Tylera na jego słowa. - Naprawdę was
przepraszam. Potrzebowałem czasu, by zdać sobie sprawę, że przez
tego potwora zapomniałem o najważniejszych rzeczach, osobach w moim
życiu. Zawiodłem Caroline, muszę ją odzyskać. Dlatego niestety
nie mogę dłużej was wspierać. Muszę się skupić na odzyskaniu
dziewczyny, którą kocham, nie mogę jej stracić na dobre. Na pewno
dacie sobie sami radę, wierzę w was. - Wstał, położył rękę na
ramieniu Nate'a i spojrzał mu w oczy, a następnie rozejrzał się
po wszystkich. - Naprawdę dacie sobie radę. - Po tych słowach
spuścił głowę i wyszedł w ciszy.
Gdy zamknął
za sobą drzwi wejściowe, dostrzegł idącą w jego kierunku
blondwłosą wampirzycę. W pierwszej chwili miał nadzieję, że
jest to Caroline, jednak szybko zorientował się kim była kobieta.
- Czego tu
chcesz Rebekah? - zapytał natychmiast pełen złości. - Nikt cię
tu nie chce, więc wynoś się stąd do tego swojego kochanego
braciszka i dajcie mi święty spokój!
- Te zwierzęce
nawyki, brak kultury... Nie można by tak grzeczniej do damy? -
zapytała ze sztucznym uśmiechem – No ale nie przyszłam tu, by
się z tobą kłócić. Chcę ci złożyć pewną ofertę, która
zapewne cię zainteresuje.
- Nie sądzę,
idź sobie stąd, albo inaczej zawołam tu wszystkie hybrydy i nie
będzie już tak miło – zagroził i zbliżył się do niej,
patrząc prosto w oczy.
- Może
najpierw mnie wysłuchasz? - kobieta była wciąż pełna spokoju, co
jeszcze bardziej denerwowało Tylera – Wiem, że już od dłuższego
czasu starasz się jak widzę nieudolnie, zgładzić Klausa. Tak się
składa, że mam podobne plany. - spojrzała na niego i czekała na
jego reakcję.
- Niestety
muszę Cię zasmucić, ale nie mam ochoty brać w tym udziału. Mam
coś ważniejszego do zrobienia. - chłopak chciał ją wyminąć,
lecz Rebekah chwyciła go za ramię i obróciła w swoją stronę i
zaczęła mówić bezpośrednio do jego ucha.
- A co jest tą
twoją ważną sprawą? Czyżby Caroline? - zaśmiała się
ironicznie - Jesteś naiwny myśląc, że uda Ci się ją odzyskać
nie zabijając przy tym Klausa. - odepchnęła go z dużą siłą na
ziemię i patrzyła na niego z góry - Jakbyś nie zauważył to mój
brat i twoja dziewczyna – zrobiła małą pauzę i uśmiechnęła
się wrednie – przepraszam, twoja była dziewczyna ostatnio trochę
zmienili swoje stosunki. Chyba nie sądzisz, że Klaus pozwoli Ci ją
ponownie odzyskać?
- Caroline i
Klausa nic nie łączy, przecież ona go nienawidzi! Coś ci się
pomieszało w tej twojej główce. Caroline spędzała z nim czas
tylko po to, by pomóc nam go zniszczyć, rozproszyć. Nie robiła
tego z własnej woli, chyba dałaś się nabrać. Więc żegnam, nie
mam zamiaru brać udziały w jakimś twoim chorym planie, nie
przekonasz mnie!
- Jeszcze
zobaczymy, wrócisz do mnie i to już niedługo! - po tych słowach
oddaliła się w wampirzym tempie, zostawiając Tylera samego na
środku podjazdu.
***
Klaus właśnie
jechał przez miasto, gdy dostrzegł Caroline, siedzącą na ławce w
parku. Jej ostatni telefon był dla niego lekkim zaskoczeniem, lecz
dostrzegł w tym szansę, szansę dla siebie. Pragnął poznać ją
bliżej, zbliżyć się, był nią zafascynowany. Dlatego musiał
wykorzystać każdą okazję do rozmowy z nią, chciał wykorzystać
każą chwilę, by chociaż na nią spojrzeć. Szybko zatrzymał auto
i postanowił podejść do dziewczyny.
- Witaj
kochanie – powiedział aksamitnym głosem, a ona trochę zaskoczona
odwróciła się w jego stronę. - Czemu siedzisz tutaj sama?
- Klaus,
naprawdę nie udawaj, że Cię to obchodzi – powiedziała i z
powrotem wbiła wzrok w książkę, którą wcześniej czytała.
Mężczyzna mimo jej dość chłodnego przywitania nie odszedł, lecz
usiadł obok niej i wciąż wpatrywał się w jej twarz – Ty tak na
serio? - spytała trochę zirytowana.
- Co na serio?
- powiedział z lekkim uśmiechem - Jestem po prostu ciekawy,
dlaczego siedzisz tu sama, jeszcze nigdy nie widziałem cię tutaj
bez żadnych znajomych.
- Chyba nie
powinno Cię to interesować – mówiła nie podnosząc wzroku znad
książki – Mógłbyś sobie już pójść? Próbuję się skupić,
a twoja obecność znacznie mi to utrudnia,
- Muszę
przyznać, że ostatnim razem byłaś dla mnie trochę milsza
Caroline – mówił nieustannie patrząc na nią – Nawet mi
dziękowałaś za pomoc, za to, że byłem, a dziś nawet nie chcesz
na mnie spojrzeć? - na jego twarzy ciągle gościł lekki uśmiech.
- Ostatnio to
była wyjątkowa sytuacja, która pewnie już się nie powtórzy. Ale
tak dziękuję Ci za pomoc – mówiąc to spojrzała na Klausa, a on
uśmiechnął się do niej – Nie masz się co cieszyć, teraz już
wracamy do naszych dawnych relacji. Ja Cię znów nienawidzę i ty
mnie także.
- A kto Ci
powiedział, że ja Cię nienawidzę? – powiedział z pełną
powagą, a uśmiech zniknął z jego twarzy. - Nie mam powodów, by
Cię nienawidzić Caroline, no chyba, że uważasz inaczej? -
dziewczyna ponownie na niego spojrzała. Patrzyli sobie w oczy przez
chwilę, jednak wampirzyca po chwili odwróciła wzrok i szybko
wstała by odejść. Poczuła się dziwnie patrząc mu w oczy, miała
wrażenie, że on chce jej coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia
co. Bała się też, że Klaus może zbyt wiele wyczytać z jej,
wiele osób mówiło, że jej oczy są jak otwarta księga, można
się z nich wszystkiego dowiedzieć.
- Muszę iść,
jestem już spóźniona – wzięła do ręki torebkę oraz książkę
i wstała, by się oddalić, lecz mężczyzna chwycił ją delikatnie
za rękę i zatrzymał. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i
spojrzała pytająco.
- Skoro
powiedziałaś, że jesteś mi tak wdzięczna za pomoc, to może
dostanę coś w zamian? - spytał, patrząc prosto w jej oczy, a na
jego twarzy pojawił się charakterystyczny szelmowski uśmiech.
- Jeśli nie
wiesz, to pomaganie polega na tym, że nie chce się nic w zamian.
Chociaż, nie dziwi mnie, że ty o tym nie wiesz. - powiedziała i
odwróciła się, by pójść w stronę domu, lecz mężczyzna
ponownie stanął jej na drodze. - Czego ode mnie oczekujesz? Jak mam
spłacić swój ogromny dług wdzięczności? Może powinnam paść
przed tobą na kolana? - spytała zniecierpliwiona z lekką ironią w
głosie.
- Pójdź ze
mną na bal maskowy – powiedział bez zastanowienia, a dziewczyna
zaśmiała się. - Jeśli zgodzisz się mi towarzyszyć to wiedź, że
dam ci spokój – uśmiechnął się szelmowsko. Caroline
odpowiedziała dopiero po chwili.
- Dobrze,
przynajmniej będę miała Cię z głowy. - mówiła nie wierząc, że naprawdę się zgodziła - Ale sama dotrę na
przyjęcie, spotkamy się na miejscu i żadnych prezentów – mówiła
wygrażając mu palcem, a on tylko się zaśmiał – Jeśli Cię to
śmieszy, to możesz iść tam sam, ja chętnie zostanę w domu. - z
Klausa twarzy szybko zniknął uśmiech i pojawiła się na niej
udawana powaga, podniósł też ręce w przepraszającym geście.
Caroline widząc jego reakcje zaśmiała się i ruszyła w stronę
domu, mówiąc jeszcze na pożegnanie – Do zobaczenia Klaus –
Mężczyzna widząc wciąż na jej ustach piękny uśmiech sam się
zaśmiał i odpowiedział.
- Do
zobaczenia Caroline.
No to jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba ;)
Niestety dopadła mnie angina, która rujnuje wszystkie plany na ferie, ale może część z was będzie to cieszyć, ponieważ siedzę w domu i tylko piszę kolejne rozdziały. Następny jest już w połowie gotowy, a nowe pomysły ciągle pchają mi się do głowy ;p
Niestety dopadła mnie angina, która rujnuje wszystkie plany na ferie, ale może część z was będzie to cieszyć, ponieważ siedzę w domu i tylko piszę kolejne rozdziały. Następny jest już w połowie gotowy, a nowe pomysły ciągle pchają mi się do głowy ;p
I jeszcze tylko wspominam, że jeśli ktoś jeszcze chce być powiadamiany o nn, to proszę by się wpisał pod poprzednią notką, po lewej jest bezpośredni link.
No to życzę wam jeszcze dużo, dużo, dużo zdrowia i pozdrawiam ;*
Jeej, świetny rozdział !Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko ! Uwielbiam Twoje opowiadanie ; * Najlepsze było "Klausa twarzy szybko zniknął uśmiech i pojawiła się na niej udawana powaga, podniósł też ręce w przepraszającym geście." jak to czytałam to śmiałam się do komputeraz jak głupia. Kocham Twoją historię jak nie wiem co ! Czekam nn !; ***
OdpowiedzUsuńJejku, cudowny rozdział ! Oby kolejna NN pojawiła sie szybko, bo uwielbiam twoje opowiadanie ;) I świetna scena Klaroline ;*
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuużo weny !
Pozdrawiam i do napisania !
PS jeśli masz ochotę to zapraszam do mnie :)
Super rozdział :D Bardzo wciągający :) Czekam na nn i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWOW! Genialny rozdział, po prostu świetnie piszesz :)Scena Klaroline.. boskaa *.* tak jak Elena Skowera w sowim komentarzu ujęła cytat z twojego opowiadania to również się pod tym podpisuję, był super!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN i zapraszam do siebie :)
zapomniałam jeszcze dodać jednego ;)
Usuńchciałabym abyś przeczytała mój rozdział, bo zależy mi na twojej opinii. Proszę :cię bardzo :)
http://save-the-our-love.blogspot.com/ - to nowy.
http://forbidden-looove.blogspot.com/ - stary :)
cuuuuuudowne opowiadanie *.* piszę swoje, ale nie umiem tak pisać jak Ty. ;c
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a scena Klausa z Caroline po prostu urocza. ;) Czekam na kolejny rozdział. ;*
OdpowiedzUsuńNonoo rodzinka chce zniszczyć Klausa po przez Caroline. Niestety wybrali idealny sposób... Mam nadzieję, że nasza hybryda nie pozwoli na to ;)
OdpowiedzUsuńScena K&C była cudowna. Liczę, że w kolejnym rozdziale będzie ich więcej ;P
Czekam i życzę zdrowia.
Pozdrawiam ;*
Jeszcze nie zdążyłam przeczytać całości, ale obiecuje, że szybko to nadrobię, a tymczasem zapraszam na yourgrenade.blogspot.com, gdzie pojawił się Rozdział 2. Przyjemnego czytania. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie tak mnie ciągnęło, że przeczytałam jednym tchem. : ) Świetny styl i ciekawe pomysły : )
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ; )
Pozdrawiam : )
już nie mogę się doczekać kolejnego *-*
OdpowiedzUsuńświetne <3 nie będę się dużo rozpisywać po prostu boskie <# Czekam na next i zapraszam do mnei http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com/ <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nn ;)
OdpowiedzUsuńhttp://forbidden-looove.blogspot.com/
Super rozdział! Rewelacyjna scena między Caroline i KIausem. Po prostu świetnie... Czekam na nn;)
OdpowiedzUsuń