1.06.2013

Powiadomienie

Sądzę, że większość z was już się tego domyśliła, ale mówię to teraz oficjalnie, zawieszam bloga. Nie jestem zadowolona z tej decyzji, bo obiecałam sobie, że dokończę go, napiszę do końca. Niestety chyba się do tego nie nadaję, nie ma chęci, ani weny już od dłuższego czasu. Pisanie zajmuje dość dużo czasu, a cierpliwość na pewno nie jest moją mocną stroną. Więc bardzo was przepraszam, ale na razie to koniec, może w wakacje mnie jeszcze coś najdzie i przysiądę, ale na prawdę nic nie obiecuję. 

Jestem wam bardzo wdzięczna za wspieranie mnie i pisanie tych pochlebnych komentarzy, za każdym razem czytając je nie wierzyłam, że naprawdę wam się tak podobało, naprawdę bardzo wam dziękuję ;*

Jeśli ktoś z was byłby zainteresowany to zamieszczam tu link do mojego konta na yt, pojawiło się tam kilka filmików o Klausie i Caroline i mam nadzieję, że wam się spodobają, buziaki ;*

11.04.2013

11. „Your heart is full of broken dreams”


Młoda, blondwłosa dziewczyna znajdowała się na środku ogromnego, zatłoczonego lotniska. Wyglądała całkowicie zwyczajnie, miała na sobie brązowy sweter, obcisłe czarne spodnie, a przy jej stopach stała obszerna walizka na kółkach. Ludzie na około mijali ją w biegu, nie zwracali na nią uwagi, a ona stała jak zahipnotyzowana, odcięta od otaczającego świata i wpatrywała się bez jakiegokolwiek ruchu w ogromną, migającą tablicę odlotów wiszącą nad jej głową. Na zewnątrz wydawała się spokojna, jednak wewnątrz toczyła się prawdziwa bitwa. Dotychczas była pewna swojego wyboru, uznała, ze wyjazd z rodzinnego miasta był jedynym wyjściem, aby zebrać się w sobie, wszystko poukładać, odciąć na chwilę od wszystkich problemów. Z tym miastem wiązało się zbyt dużo raniących, tragicznych wspomnień. Cały czas była pewna czego chciała, jednak stając na lotnisku, wpatrując się w listę miejsc do których mogłaby się udać, zdała sobie sprawę, że ma wątpliwości, że może być inne wyjście. Pomimo wielu złych wspomnień, z małym miasteczkiem w Virginii wiązała się także znaczna ilość tych dobrych, przyjemnych, które powodowały, że na jej twarzy pojawiał się szeroki, szczery uśmiech. „Zawsze możesz na mnie liczyć” pojawiły się w jej głowie słowa Bonnie, a następnie Eleny „Zawsze będziemy trzymać się razem, jesteś moją przyjaciółką” , a na koniec wspomnienie Tylera „Caroline kocham cię, jak nikogo innego” .
Łzy mimowolnie napłynęły jej do oczy, a w sercu poczuła ogromny ból, spowodowany tęsknotą za jeszcze niedawno najważniejszymi osobami w jej życiu. Te słowa nie mogły być fałszywe, były najprawdziwsze. Przymknęła na chwilę oczy, a łzy spłynęły po jej policzkach i ustach. Czując słone krople szybko je otarła rękawem i otworzyła oczy. Nie mogła tego tak zostawić, nie powinna tak szybko odpuszczać. Wiedziała, że została zraniona i to wielokrotnie, ale obiecała sobie, że będzie silna, a ucieczka od problemów na pewno nie była tego dowodem. Powinna wrócić i wszystko dokładnie wyjaśnić, po raz ostatni, musiała być pewna, że już naprawdę nikt nie trzyma jej w Mystic Falls. Rozejrzała się dookoła, chwyciła do ręki walizkę i ruszyła w kierunku wyjścia. Złapała pierwszą podjeżdżającą taksówkę i wsiadła do niej.
- Gdzie jedziemy? - zapytał z charakterystycznym rosyjskim akcentem kierowca odwracając się w jej stronę. W oczy dziewczynie rzuciły się też kruczoczarne włosy i charakterystyczny zarost tego samego koloru.
- Na dworzec poproszę – odpowiedziała mężczyźnie i wyciągnęła telefon. Postanowiła powiadomić Klausa o zmianie planów. Szybko odnalazła jego numer i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Caroline? Już wylądowałaś? - usłyszała zdziwiony i trochę zatroskany głos pierwotnego. Mimowolnie na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Postanowiłam zmienić plany – powiedziała z lekkim zdenerwowaniem w głosie – wracam do Mystic Falls.
- Jesteś tego pewna? Sądziłem, że byłaś przekonana by wyjechać. - zapadła chwilowa cisza po której dziewczyna spokojnie odpowiedziała.
- Wcześniej sądziłam, że wyjazd będzie dowodem na to, że potrafię być silna, że potrafię zostawić za sobą przeszłość, zacząć od nowa. Teraz jednak myślę, że nie mogę uciekać, obiecałam, że będę silna, dlatego muszę stawić czoła problemom, zamiast ich unikać.
- Byłem pewien, że dojdziesz do takich wniosków, nie odpuścisz, zastanawiałem się tylko kiedy to nastąpi – powiedział lekko rozbawiony.
- Do zobaczenia Klaus – powiedziała również z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Do zobaczenia Caroline, bądź ostrożna – odpowiedział, wypowiadając jej imię w ten charakterystyczny dla niego sposób, który zaczął być dla dziewczyny jednym z najmilszych dźwięków w ostatnim czasie. Kojarzył jej się w pewnym sensie z bezpieczeństwem, ochroną, lecz nie tylko fizyczną, ale przede wszystkim psychiczną, pewnością, że jest ktoś kto się o nią martwi, że jej pomoże, a od niedawna bardzo potrzebowała tego uczucia.
Dziewczyna schowała telefon do torebki i zanurzyła się w myślach, cofając do jej ostatniego spotkania z Klausem.
Znajdowali się w jej pokoju, siedzieli dość przytłoczeni wydarzeniami, które zaszły danego wieczora. Caroline miała zaczerwienione oczy, którymi wpatrywała się w przestrzeń przed nią, a w kąciku jej ust znajdowały się krople krwi Klausa. Jedne z tak wielu drogocennych, które ponownie uratowały jej życie. Mężczyzna siedział blisko niej, bez przerwy obserwując twarz wampirzycy, jednak nie odzywał się nawet słowem, czekał, aż Caroline sama zdecyduje się z nim porozmawiać. Siedzieli tak przez dość długi czas, nie zwracali uwagi na płynące godziny. Dziewczyna zdawała się być oderwana od rzeczywistości, Klaus natomiast zastanawiał się co dzieje się teraz w jej pięknej, drobnej główce, z czym się boryka, z czym walczy. Nagle po nieustannej ciszy Caroline spojrzała na niego, w jej oczach było widać zdecydowanie i determinacje.
- Wyjeżdżam – oznajmiła i wstała z łóżka, zostawiając oniemiałego mężczyzną za sobą.
- Dobrze... Gdzie zamierzasz się udać? Pomóc ci w czymś? - zapytał po chwili. Nie chciał wnikać w powody jej nagłej decyzji, nie mógł naciskać, nie mógł zepsuć tego jak pozwoliła mu się do siebie zbliżyć w ostatnim czasie.
Dziewczyna zaczęła krążyć po pokoju szukając różnych rzeczy w szufladach i na półkach. Zachowywała się jakby było to zwykłe pakowanie się przed wyjazdem na wakacje, nie okazywała żadnych wyjątkowych emocji.
- Nie wiem jeszcze. - powiedziała odwracając się na chwilę w jego stronę – Jak sądzisz lepsza będzie Europa czy Azja?
- Zależy jaki byłby cel twojego wyjazdu, lecz Europa wydaje się bardziej uniwersalna – odpowiedział spokojnie. Był trochę zszokowany zachowaniem dziewczyny, lecz starał się to jak najlepiej ukryć.
- No to na początek niech będzie Europa, może Francja? Zawsze chciałam zobaczyć wieżę Eiffla, albo Włochy, Rzym i Wenecja – rozpoczęła ponowne szukanie ubrań, zastanawiając się jeszcze chwilę nad celem jej wyjazdu. Po kilku minutach monologu z jej strony, w pokoju ponownie nastała cisza.
- Caroline wszystko w porządku? Jesteś tego pewna? Chcesz to wszystko zostawić? - zapytał w końcu przerywając męczącą dla niego ciszę. Mimo wszystko starał się, lecz nie umiał zrozumieć zachowania dziewczyny, a pytania kumulowały się w jego głowie.
Gdy słowa te doszły do wampirzycy, zatrzymała się na chwilę, stojąc tyłem do niego i oparła ręce na jednej z szafek, schylając jednocześnie głowę. Nie odzywała się, nawet nie ruszyła palcem. Trwali ponownie w ciszy przez krótką chwilę. W końcu Klaus zdecydował się wykonać ruch i wstał podchodząc do dziewczyny.
- Caroline co się dzieje? - zapytał szeptem, stając bezpośrednio za jej plecami. Dziewczyna tylko pokręciła przecząco głową, a on dotknął jej ramienia, kładąc na nim swoją dłoń. Delikatnie się obróciła i stanęli sobie twarzą w twarz. Byli jakby zastygnięci w tej chwili, w tym momencie. On podziwiał jej błękitne oczy, idealne usta i upajał się różanym zapachem, który tak uwielbiał, a ona wpatrywała się w jego głębokie szare oczy, próbując coś w nich odnaleźć, coś głęboko ukrytego.
- Nie wiem co się dzieje, nie mam pojęcia – powiedziała po chwili przerywając ciszę – Powiedz mi co mam robić, jak być silną.
- Caroline, kochanie nie muszę ci tego mówić, jesteś silna, niezależna. Zobacz ile przetrwałaś, z iloma rzeczami się spotkałaś i nadal tu stoisz, nie poddałaś się. Sam fakt, że postanowiłaś być silną, że chcesz zacząć działać pokazuje twoją moc i wytrwałość – mówiąc to przybliżył się jeszcze trochę, o ile było to możliwe i położył swoje ręce na jej ramionach. - Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.
- Powinnam wyjechać? Zostawić to wszystko i zacząć od nowa?
- Nie mogę ci mówić co masz robić, to twoje życie i sama musisz decydować, wierzę, że wybierzesz słusznie.

Taksówka nagle się zatrzymała, wyrywając Caroline z zamyślenia. Dziewczyna tak zatopiła się w swoich myślach, że nawet nie zauważyła którędy jechali. Auto stało na jednej z bocznych, dość odludnych ulic w mieście.
- Dlaczego się pan zatrzymał? - szybko powróciła myślami do rzeczywistości i zaczepiła kierowcę.
- Mam tu jedną rzecz do załatwienia, a jest akurat po drodze. Mogłaby pani poczekać, to zajmie tylko chwilę i oczywiście nie doliczę tego postoju do rachunku. - powiedział odwracając się w jej stronę z przyjazną miną.
- Tak pewnie – odpowiedziała dość spokojnie, jednak wewnątrz odczuwała pewien dyskomfort. Będąc wampirem wiedziała, że może czuć się w miarę bezpieczna, jednak coś wydawało jej się podejrzanego w całej sytuacji.
- Bardzo pani dziękuję, przyjdę za minutę – mężczyzna szybko wysiadł z auta i wszedł do budynku z czerwonej cegły, dość starego oceniając po odcieniu ścian. Caroline uchyliła lekko okno i rozejrzała się po okolicy. Wkoło stało jeszcze kilka podobnych domów i stary zakład samochodowy. Już chciała się obrócić w druga stronę, gdy ktoś zatrzymał się przy taksówce.
- Przepraszam wie pani może którędy dojdę do dworca? - zapytał mężczyzna schylając się przy otwartym oknie. Caroline lekko odskoczyła wystraszona z powodu niespodziewanego przechodnia. - Bardzo przepraszam, nie chciałem pani wystraszyć – szybko dodał widząc jej reakcję. Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na jego wyjątkowo ciemne oczy otoczone gęstymi rzęsami i przyjazny uśmiech.
- Nie nic się nie stało – uśmiechnęła się w odpowiedzi - Niestety nie jestem stąd i nie umiem panu odpowiedzieć, ale właśnie się tam wybieram, więc może pojedzie pan ze mną? Kierowca na chwilę wyszedł, ale zaraz ma wrócić.
- Byłbym bardzo wdzięczny, dość się śpieszę i mam nadzieję, że zdążę na pociąg. - powiedział wsiadając na miejsce obok dziewczyny i ponownie uśmiechając się do niej.
- Jak już mówiła, kierowca powinien za chwilkę przyjść, więc na pewno pan zdąży. - w tym właśnie momencie mężczyzna wyszedł z budynku i podszedł do taksówki. - Mam nadzieję, że nie będzie to problemem, że znalazłam panu kolejnego klienta – dziewczyna zwróciła się do mężczyzny.
- Dla mnie oczywiście, że nie – uśmiechnął się sztucznie - ale dla nich może to stanowić małą przeszkodę – zaraz po tych słowach ktoś wyciągnął siłą Caroline z tylnego siedzenia prosto na środek ulicy. Dziewczyna szybko wstała, lecz kolejna osoba wbiła jej drewniany kołek w plecy, tuż koło serca, powodując ogromny krzyk wydobywający się z jej ust. Padła na kolana próbując go jakoś wydostać, niestety nie mogła sięgnąć. Jeden z napastników chwycił ją za gardło i podniósł z ziemi.
- Witaj Caroline – zwrócił się do dziewczyny z fałszywym uśmiechem – Jak tam podróż? Chyba nieudana skoro już wracasz? – zaśmiał się z ironią.
- Kim jesteś? Czego chcesz ode mnie? - próbowała się wyrwać z jego uścisku, niestety nie miała na tyle sił z powodu kołka tkwiącego w jej plecach.
- Od ciebie nic skarbie, ważne czego chce od Klausa – powiedział poważnie. Właśnie w tym momencie dziewczyna dostrzegła kolejnego napastnika atakującego mężczyznę, który był z nią w taksówce. Głośno krzyknęła widząc jak otrzymuje kolejne ciosy w brzuch i i twarz. - Po co te wrzaski? Jeszcze ktoś usłyszy i dopiero wtedy zacznie się robić nieciekawie – stwierdził potrząsając Caroline.
- Puść mnie natychmiast! - dziewczyna zaczęła się jeszcze bardziej wyrywać z uścisku mężczyzny.
- Widzę, że ktoś tu nie jest chętny do współpracy, więc trzeba będzie to załatwić w trochę inny sposób. - Szybko wyjął z kieszeni strzykawkę z werbeną i wbił w pierś wampirzycy. Dziewczyna natychmiast utraciła resztki sił, nogi się pod nią ugięły i upadła nieprzytomna na ziemię. - Weźcie ją zapakujcie do auta i jedziemy.
- A z nim co? - zapytał taksówkarz, przyglądając się ciału leżącemu na poboczu drogi.
- Nie mam zamiaru się tym przejmować, nie był w planach, więc zostawmy go tutaj. Dalej zbierajcie się.

No to już jest kolejny, po prostu mnie coś naszło i od razu go napisałam, mam nadzieję, że się spodoba ;) Zauważyłam, że po tym lekki kryzysie znów mnie ciągnie do pisania, więc zapewne teraz rozdziały będą pojawiać się dość regularnie ;) Dzięki wszystkim za miłe komentarze, motywacje i ponad 10 tys wejść! ;o naprawdę mnie to zszokowało! Dzięki wszystkim bardzo! ;**

Nie mogę się doczekać nowego odcinka TVD! Czemu takie przerwy, nie róbcie mi tego dłużej i dlaczego Tyler znów wraca?! ;<

PS W poprzedniej notce znajduje się podziękowanie za nominacje i kilka słów o mnie jeśli kogoś by to interesowało ;)






The Versatile Blogger

Chciała bym gorąco podziękować moim kochanym dziewczynom (Elena Skowera Nina Paulina Jasiak Vittoria) za te nominacje, to naprawdę wiele znaczy i jest ogromną motywacją, wielkie dzięki ;** 

Zasady:
1. Należy podziękować nominującemu. 
2. Napisać 7 faktów o sobie.
3. Nominować 10 blogów i powiadomić o tym ich autorów.
4. Pokazać nagrodę na blogu.

Powiedzieć coś o sobie to chyba najtrudniejsze pytanie jakie można komuś zadać, no ale postaram się jakoś określić ;)
1. Jestem bardzo uparta i niecierpliwa, ale też dość ambitna.
2. Często biorę zbyt wiele rzeczy do siebie, wszystko za bardzo przeżywam, nie zawsze potrafię zapanować nad moimi emocjami. 
3. Potrafię popłakać się praktycznie na każdym filmie, zdarza mi się nawet w komediach odnaleźć jakieś tragiczne wątki.
4. Zwierzęta są bardzo ważną częścią mojego życia, jestem otoczona nimi z każdej strony i nie potrafię przejść obok ich cierpienia bez jakiejkolwiek reakcji. Największą miłością są oczywiście konie.
5. Jestem marzycielką co często jest dość kłopotliwe, bo potrafię oderwać się od rzeczywistości w najmniej dogodnych momentach.
6. Muzyka jest czymś bez czego nie potrafię wyobrazić sobie życia. Słuchawki mam zawsze przy sobie, gram też na pianinie i gitarze.
7. Uwielbiam filmy Tima Burtona

Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi jeśli nikogo nie będę nominować, ale mam takie zaległości w czytaniu waszych blogów, że nie chciałabym nikogo pominąć, z góry proszę o wybaczenie ;)

5.04.2013

10. „ They come, to build a wall between us ”



- Caroline co ty robisz? - zapytała zdziwionym i zmartwionym głosem matka dziewczyny stając w drzwiach jej pokoju.
- Nie widać? Pakuję się – odparła obojętnym tonem i włożyła kolejne rzeczy do walizki – Muszę się stąd wyrwać, uciec od tego wszystkiego. Moja obecność w Mystic Falls nie ma teraz najmniejszego sensu.
- Ale jak to? Tak nagle wyjeżdżasz? Nie sądzisz, że to dość pochopna decyzja? Co ze szkołą, przyjaciółmi? - Liz była zszokowana decyzją córki.
- Jakbyś nie zauważyła jestem nieśmiertelna, więc szkołę będę mogła skończyć jeszcze wiele razy, a przyjaciele o których mówisz, niestety okazali się niezbyt wiarygodni. Więc nie mam po co zostawać, nic mnie tu nie trzyma.
- Caroline a ja? Jestem twoją matką, to nie ma dla ciebie znaczenia? -dziewczyna nie reagowała na słowa matki - Caroline spójrz na mnie!- w głosie kobiety można było usłyszeć narastającą rozpacz.
Wampirzyca przestała składać ubrania i spojrzała po raz pierwszy na swoją matkę z wyraźnym bólem w oczach.
- Nie musisz udawać, że ci zależy. - mówiła powoli, zastanawiając się nad każdym słowem - Wiem, że nie umiesz się pogodzić z tym kim jestem. Wierz mi, że będzie ci łatwiej beze mnie, mój wyjazd będzie najlepszą rzeczą jaka spotka cię w życiu. - dziewczyna szybko zamknęła walizkę i postawiła na ziemi.
- Jak możesz tak mówić? Jesteś moją córką i zależy mi na tobie.
- Proszę cię nie kłam. - Caroline starała się powstrzymać łzy - Wiem, że nienawidzisz mnie za to, że jestem wampirem, że nie umiesz tego zaakceptować. Starasz się udawać, jednak ja widzę jak jest naprawdę. Chcę ci tylko ułatwić życie. Żegnaj mamo – po tych słowach wzięła do ręki swój bagaż i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych. Zatrzymała się jeszcze na chwilę przy samochodzie, spojrzała na drzwi, w których pragnęła zobaczyć swoją matkę, niestety kobiety tam nie było. Otarła szybko ostatnie łzy, wsiadła do auta i ruszyła w stronę lotniska.

***

- Tak jak sądziłam, Tyler zgodził się dołączyć do nas wraz z tą swoją całą bandą, więc na razie wszystko idzie po naszej myśli – Rebekah uśmiechnęła się w stronę braci siedzących na miękkich kanapach przy kominku.
- Jesteś pewna, że ten dzieciak nic nie zepsuje? Uważasz, że możesz mu zaufać?
- Kol, a ktoś mówił, że ja zamierzam zdradzać mu nasz plan? Ja tylko zamierzam sprawić, że to on w pełni nam zaufa i czerpać z tego korzyści. - dziewczyna usiadła obok braci z zadowoloną miną. - A poza tym nie ma na świecie wielu osób darzących Klausa taką nienawiścią jak on.
- W takich momentach jestem dumny, że jesteś moją siostrą – powiedział z szerokim uśmiechem i uznaniem w oczach młodszy z mężczyzn.
- Nie lekceważ go, mimo wszystko darzy pewnymi uczuciami Caroline, a to może być istotną przeszkodą. - odezwał się spokojnie Elijah. Jak zwykle zrównoważony, trzeźwo myślący. Nic nie mogło umknąć jego uwadze.
- Spokojnie Elijah, wszystko będzie dobrze. Przecież on nawet się nie dowie o naszych planach dotyczących blondyny. A teraz wybaczcie mi, ale musiałabym się spotkać z Tylerem i powinnam pojawić się w domu, nasz kochany brat może poczuć się trochę samotny – wstała z sofy z gracją i ruszyła w stronę drzwi, zostawiając rodzeństwo w mieszkaniu.

***

- Chyba umawialiśmy się na określoną godzinę, już na samym początku sobie szkodzisz – powiedziała lekceważąco pierwotna, podchodząc bliżej mężczyzny stojącego kilka metrów od niej. Był środek nocy, a oni znajdowali się w ciemnym, starym lesie, niedaleko jaskiń otaczających Mystic Falls.
- Wybieranie takiego miejsca na spotkanie, nie pomaga w przybyciu na czas. Jakbyś nie zauważyła, jesteśmy pośrodku... – rozejrzał się wymownie i dokończył – niczego.
- A czego się spodziewałeś? Miłego spotkania w restauracji przy kawie? - dziewczyna patrzyła na niego z politowaniem – Jeśli przeszkadzają ci takie warunki, to już możemy się pożegnać, nie potrzebują grupy sierot do pomocy. Więc jak, zamierzasz dalej narzekać, czy się zamknąć? - spojrzała na niego poważnie, a Tyler tylko podniósł ręce w geście obronnym i nic nie powiedział. - Tak myślałam, więc może zabierzmy się do pracy. Twoim zadaniem będzie powiadamianie mnie o nowych hybrydach, masz wiedzieć o nich wszystko, z najmniejszymi szczegółami. Mam nadzieję, że nie będzie to dla ciebie za trudne?
- A jaki jest ogólny plan? Jak chcesz zabić Klausa?
- Tego dowiesz się w swoim czasie. Najpierw muszę się upewnić, że mnie nie wystawisz. Możliwości pokonania mojego brata są dość ograniczone, więc nie mam zamiaru tracić kolejnej okazji przez czyjąś głupotę, mam nadzieję, że się rozumiemy?
- Tak, zaangażuję wszystkich by mieć pełen wgląd w sprawy hybryd.
- No mam nadzieję, że się postarasz. - odpowiedziała dziewczyna i szybko zniknęła w głębi lasu.

***

Chłopak stał zniecierpliwiony, pukając nieustannie do drzwi. Musiał natychmiast porozmawiać z Caroline, chciał ją przeprosić, wytłumaczyć. Nie odbierała od niego telefonów już od dłuższego czasu, dlatego jedynym wyjściem było przyjechanie do jej domu i porozmawianie twarzą w twarz. Nie umiał się pogodzić z tym, że znów ją zranił, nie umiał sobie tego wybaczyć, ale przecież to był tylko wypadek, nie zrobił tego specjalnie. Wierzył, że dziewczyna, którą kocha to zrozumie, zrozumie, że to wszystko robi dla niej, by uwolnili się od potwora, którym jest Klaus. Tyler czekał na podjeździe już dobre kilkadziesiąt minut, gdy podjechał do niego samochód, w którym znajdowała się Liz Forbes.
- Dzień dobry, wie pani może, gdzie jest Caroline, muszę z nią pilnie porozmawiać. - zaczął natychmiast po tym jak kobieta wysiadła z pojazdu. - To naprawdę ważne.
- Caroline wyjechała – powiedziała beznamiętnie kobieta i zaczęła otwierać drzwi.
- Jak to wyjechała? Gdzie? Dokąd? - Tyler miał mętlik w głowie, nie wiedział co o tym myśleć. Co skłoniło dziewczynę do tak nagłej decyzji? Jak mogła tak wyjechać? Teraz kiedy wszystko miało zacząć się układać, Klaus miał zginąć i wszystko byłoby jak dawniej. Jednak najbardziej bolało go to, że nic mu nie powiedziała, przecież była dla niego najważniejszą osobą na świecie, dlaczego mu to zrobiła? Po prostu uciekła?
- Nie wiem, nic mi nie chciała powiedzieć. - spojrzała ze smutkiem na chłopaka, na którego twarzy malowało się zdziwienie i rozpacz – Wiem tylko, że chciała uciec, odciąć się od dotychczasowego życia, mówiła, że nic jej tu nie trzyma.
- Ale jak to nic? Przecież tu ma rodzinę, przyjaciół, nie mogła wszystkiego tak zostawić? Musiało się coś stać, ktoś ją zmusił. - chłopak nie mógł zrozumieć decyzji Caroline. Zaczął chodzić w kółko, łapiąc się za głowę i zastanawiając nad całą sytuacją. - Klaus – wystarczyło to jedno słowo, by domyślił się, co było przyczyną decyzji wampirzycy.

***

- Gdzie ona jest? Co jej zrobiłeś?! - chłopak szybko napadł na pierwotnego idącego jedną z ulic Mystic Falls. Zdziwiony mężczyzna szybko odepchnął Tylera i spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- O co znów ci chodzi? - spytał poirytowany, obserwując każdy ruch przeciwnika.
- Nie udawaj, że nie wiesz! Gdzie jest Caroline?!
- Jak to gdzie? Pewnie w domu, ukrywa się przed tobą – powiedział rozbawiony zachowaniem Tylera.
- Nie mam ochoty na twoje żałosne żarty! Szeryf Forbes powiedziała, że Caroline wyjechała, nie mówiąc gdzie i dlaczego. Musiałeś mieć z tym coś do czynienia. Więc mów gdzie ona jest, a jak spadnie jej choćby włos z głowy to zabiję cię w tym samym momencie!
- Nie mam pojęcia gdzie ona jest. I przestań mi grozić, już tyle razy słyszałem z twoich ust, że mnie zabijesz, że naprawdę to zaczyna się robić nudne. Nie możesz mi nic zrobić i na tym zakończmy naszą rozmowę - Klaus wyminął chłopaka i już chciał odejść, gdy Tyler ponownie się odezwał.
- Już nie długo zobaczymy, czy będziesz taki mądry. Uświadom sobie, że nie tylko ja chcę twojej śmierci, razem dopadniemy cię i zniszczymy raz na zawsze.
- Już czekam z niecierpliwością – odpowiedział z kpiną mężczyzna i zostawił Tylera samego na środku ulicy.
Miał teraz dwa dość istotne problemy. Nie mógł bagatelizować gróźb chłopaka. Jeśli pomaga mu ktoś mający dużą moc, powinien zacząć uważać, dowiedzieć się kim jest ta osoba. Musiał się zabezpieczyć. Kolejnym jest oczywiście wyjazd Caroline. Szybko wyciągnął telefon i wybrał jej numer.
- Caroline gdzie jesteś? - zapytał po usłyszeniu jej głosu w słuchawce.
- Zaraz będę na lotnisku – odpowiedziała natychmiast.
- Wiesz już gdzie chcesz jechać? - zapytał z lekkim zaciekawieniem – Osobiście polecałbym Włochy lub Francję. Na pewno nie pożałujesz.
- Zastanawiam się jeszcze, ale chyba wybiorę Włochy. Zadzwonię jak wyląduję. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia Caroline, miłej podróży – uśmiechnął się do telefonu i rozłączył.

Bardzo, bardzo was przepraszam za taką długą przerwę, szczerze mówiąc to sądziłam, że pożegnam się z tym blogiem. Obawiam się, że pisanie bloga nie jest dla mnie, jestem dość niecierpliwa, a pisanie opowiadania zajmuje jednak trochę czasu, co powoduje, że nie udaje mi się wytrwać od końca. Mam wszystko w głowie, chciała bym zrobić to już, teraz, lecz niestety tak się nie da. Dzisiaj daję wam ten rozdział, wydaje mi się taki trochę nijaki, ale musiałam jakoś przedstawić to co dzieje się poza relacją Klausa i Caroline. Obiecuję, że w następnych rozdziałach będzie więcej ich momentów, o ile dam radę coś napisać oczywiście. Mam nadzieję, że was nie zawiodę i uda mi się dokończyć to opowiadanie. Może jeszcze dzisiaj coś napiszę i postaram się wstawić jak najszybciej. No i dzięki za wszystkie komentarze, naprawdę mnie zmotywowałyście ;)I przepraszam, że nie wchodziłam na wasze blogi, ale ogólnie mam taki zapierdziel w szkole i poza nią, że na nic nie mam czasu, nawet nie wiem jak udało mi się go trochę znaleźć, żeby napisać ten rozdział. No ale jest, mam nadzieję, że chociaż trochę przypadnie wam do gustu i buziaki ;*



10.02.2013

9. „ It's you and me up against the world. ”


- Naprawdę zamierzasz się do mnie nie odzywać? – zapytał rozbawiony Klaus, przyglądając się siedzącej obok Caroline. Na twarzy wampirzycy mógł dostrzec mały grymas, jednak wiedział, że nie jest na niego bardzo zła, umiał już rozpoznawać u niej prawdziwą złość względem niego. - Kochanie nie ma się co obrażać, przecież to tylko przysługa z mojej strony, że po ciebie przyjechałem. - na jego twarzy wciąż widniał delikatny uśmiech.
Dziewczyna nie była na niego tak naprawdę zła, nawet była wdzięczna, że przyjechał po nią, ponieważ nie miała by jak dotrzeć na bal, jednak postanowiła wykorzystać tą sytuację przeciwko niemu. Chciała się z nim trochę podroczyć, niech zobaczy jak to jest, gdy inni robią coś innego niż oczekujesz. Nie reagując na jego słowa włączyła radio jako znak buntu i na pierwszej włączonej stacji usłyszała jedną z piosenek Britney.
- O zapomnij, że będziemy tego słuchać – pierwotny szybko przełączył stację, na której również usłyszeli jeden z najnowszych popowych utworów, z kolejną stacją było tak samo – No to jest chyba jakiś żart, w tym radiu nie ma żadnej normalnej muzyki! – powiedział trochę zbulwersowany i wyłączył radio. Dziewczyna nie mogąc się powstrzymać wybuchła śmiechem. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie widziała. Klaus, najpotężniejsza istota na świecie właśnie się zdenerwował z powodu jakiś głupich piosenek. Mężczyzna patrzył na nią z lekkim politowaniem, ona natomiast miała ze śmiechu łzy w oczach. Widząc jego minę włączyła ponownie radio, a pierwotny znów je wyłączył. Dziewczyna powtórzyła czynność, a Klaus zareagował tak samo jak za poprzednim razem. - Czy ty naprawdę chcesz zafundować mi tu jakieś tortury? Przecież tego nie da się słuchać.
- Ja i tortury? No wiesz, nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek mnie o to posądzi. - mówiła, starając się powstrzymać kolejny wybuch śmiechu. - I naprawdę nie rozumiem twojego nastawienia, przecież te piosenki nie były, aż takie złe, a ty porównujesz je do tortur. Britney, by się obraziła.
- Dzisiejsza muzyka pozostawia dużo do życzenia, moja droga. Ludzie są głupsi, ograniczeni i wystarcza im tylko kilka prostych dźwięków powtarzających się bez końca.
- Czyli słuchasz tylko Mozarta, Chopina, tak? - mówiąc to, czuła, że po jej twarzy błądzi mały, wredny uśmiech.
- Owszem słucham, ale nie tylko ich – po tych słowach dostrzegł małe zaciekawienie na jej twarzy.
- No to czego słuchasz, skoro dzisiejsza muzyka według ciebie się do tego nie nadaje?
- Chyba teraz się już tego nie dowiesz – na jego twarzy pojawił się mały wredny uśmieszek, gdy spojrzał na dziewczynę. Wampirzyca już chciała się wtrącić, lecz on ją uprzedził - właśnie dojechaliśmy na miejsce. - Pierwotny zatrzymał auto, wysiadł i szybko otworzył drzwi pasażera, by pomóc wyjść Caroline.
- I tak jestem na ciebie zła. - Powiedziała chwytając jego dłoń i wysiadając z samochodu. - Nie lubię jak ktoś za mnie o czymkolwiek decyduję.
- Wiem Caroline, wiem – powiedział z szelmowskim uśmiechem i założył swoją maskę. Caroline zauważyła, że innym będzie dość trudno go rozpoznać, gdyż jego maska zasłaniała znaczną część twarzy. Po chwili wampirzyca również założyła swoją i razem weszli na przyjęcie.

W holu i na sali znajdowała się już większość gości, Caroline wiedziała, że Klaus lubił się spóźnić, mieć efektowne wejście. Dostrzegła, że ich wejściu na bal towarzyszyło wiele ciekawskich spojrzeń.
Podeszli do baru i mężczyzna wziął dla nich po kieliszku szampana. Mimo że jej dzisiejsza złość na pierwotnego już prawie się ulotniła to i tak wypiła kieliszek w dość szybkim tempie i wzięła następny. Pierwotny spojrzał na nią z lekkim z dziwieniem.
- Jeśli mam spędzić dzisiaj w twoim towarzystwie ten wieczór, to będę potrzebować małej pomocy - mówiąc to wypiła kolejny kieliszek.
W tym momencie na scenie pojawiła się Carol, by powitać wszystkich przybyłych. Na sali zapadła chwilowa cisza.
- Jak co roku, odbywa się dziś w naszym mieście bal maskowy. Został zapoczątkowany przez mojego męża, a ja postanowiłam kontynuować tą naszą nową tradycję. Mam nadzieję, że zapisze się ona na stałe w corocznych zwyczajach Mystic Falls i że wszyscy spędzą dzisiejszą noc w dobrych nastrojach. Zapraszam do zabawy – powiedziała podnosząc w górę kieliszek, a wszyscy goście jej zawtórowali. Orkiestra zaczęła grać i wszyscy ruszyli na parkiet.
- Czy mogę? - spytał się Klaus wyciągając rękę w stronę wampirzycy i uśmiechając w swój charakterystyczny sposób. Zauważył lekki grymas na twarzy dziewczyny. – Chyba nie zamierzasz spędzić całego wieczoru przy barze? Jesteśmy na balu Caroline, wypadało by zatańczyć.
- No dobrze – podała mu swoją dłoń, a on z szelmowskim uśmiechem poprowadził ją w stronę parkiety. Widząc jego minę tylko lekko wzdychnęła.

- Taka muzyka zapewne Ci odpowiada – powiedziała z uśmiechem i lekka ironią, wsłuchując się w walca granego przez orkiestrę.
- Nie mogę zaprzeczyć – odpowiedział z uśmiechem, który był obecny przez cały czas na jego twarzy.
- Przez mówienie, że słuchasz takiej muzyki, sprawiasz, że inni zdają sobie sprawę z tego, ile lat już masz.
- Czy to źle? - zapytał. - A poza tym słucham też innych rodzajów muzyki, nie ograniczam się do muzyki poważnej, aż tak staromodny nie jestem – zaśmiał się.
- To czego jeszcze słuchasz? - Caroline trochę dziwnie się czuła rozmawiając z nim o tak przyziemnej sprawie jaką jest muzyka, jednak czuła wewnątrz, że chciałaby się czegoś o nim dowiedzieć, poznać rzeczy, o które nikt go nigdy nie pyta, nie zastanawia się nad nimi. Ciekawiło ją to jaki był naprawdę, poza tym całym przedstawieniem, chaosem.
- Jest wiele różnych rodzajów, gatunków muzyki, które przypadły mi do gustu.
- Na przykład? - naciskała dziewczyna.
- No to na przykład The Rolling Stones, Scorpions czy Pink Floyd to są po prostu klasyki jak dla mnie.
Caroline już chciała odpowiedzieć, gdy ktoś na nią wpadł i popchnął wprost na ziemię. Pierwotny złapał ją szybko w swoje ramiona, by zapobiec upadkowi. Stali bardzo blisko siebie, praktycznie stykając się całymi ciałami. Napięcie między nimi było prawie namacalne. Mężczyzna spojrzał jej prosto w oczy i nie odzywał się ani słowem. Zaczęli powoli tańczyć, nie zmieniając odległości między sobą. Dziewczyna była zatopiona w jego szarych oczach, jednak w jej głowie miała miejsce prawdziwa wojna całkowicie odmiennych myśli. Była dość zaskoczona jego zachowaniem podczas dzisiejszego wieczora. Rozmawiali o prozaicznych sprawach, śmiali się, był taki normalny, jeśli można by było go tak określić. Nie, nie on nie był normalny, ani zwyczajny. Był wyjątkowy, zaskakiwał ją w wielu sprawach, zarówno negatywnie, jak i w ostatnim czasie pozytywnie. Coś ją do niego ciągnęło, pewna tajemnica, którą skrywał w swoich szarych oczach, chciała go poznać, dowiedzieć się jaki naprawdę jest. Z drugiej strony pojawiało się w jej myślach coraz więcej wątpliwości. Nie mogła być przecież pewna, że nie chce jej wykorzystać, zranić jak innych. Przecież to Klaus, nieczuły, bezlitosny pierwotny, który nie cofnie się przed niczym. Sama przez znaczną część czasu uważała, że nie jest on zdolny do jakichkolwiek uczuć, sądziła, że nie ma w nim już nawet maleńkiej części człowieczeństwa.
Nie mogła mu zaufać, nie mogła się tak zachowywać przy nim, to nie było właściwe, słuszne, on był przecież potworem. Szybko się od niego odsunęła i bez słowa wybiegła z sali, zostawiając Klausa ze zdziwieniem na twarzy na środku parkietu.

W momencie, gdy Klaus łapał swoją partnerkę, na przyjęcie weszła Elena wraz z jednym z braci Salvatore. Szybko zauważyła przyjaciółkę i sytuację, która zaszła między nią, a mężczyzną, którego jednak nie rozpoznała.
- Damon, znasz może tamtego mężczyznę? - zapytała wskazując na partnera Caroline.
- Nie wydaje mi się, nie widzę twarzy przez tą maskę. - powiedział przyglądając się dokładnie tajemniczej osobie. - Może pójdę to sprawdzić i przyniosę po coś do picia, zaraz wracam.
- Witaj Eleno – w tym momencie podeszła do niej Carol Lockwood. – Mam nadzieję, że dobrze się bawisz – powiedziała z uśmiechem.
- Dobry wieczór pani burmistrz. Tak, oczywiście. – odparła Elena.
- Widziałaś może dzisiaj Tylera? Miałam nadzieję, że się pojawi, przydała by mi się dzisiaj jego pomoc.
- Niestety nie, ale raczej się nie pojawi, nie jest ostatnio w nastroju. Jest trochę przybity po sprawie z Caroline. - powiedziała spokojnie Elena.
- Może masz rację. Za to ona dość szybko się pozbierała, przyszła tutaj razem z Klausem. Pewnie nadal tańczą.
- Z Klausem? - zapytała zszokowana dziewczyna.
- Też się trochę zdziwiłam gdy ich razem zobaczyłam.
- Przepraszam pani burmistrz, ale mam coś do załatwienia. Do zobaczenia.
- Nie ma sprawy, miłej zabawy Eleno. - Po tych słowach brunetka szybko wyjęła telefon i zadzwoniła do Tylera. Chłopak odebrał po kilku sygnałach.
- Tyler? Musisz natychmiast przyjechać na przyjęcie. Caroline przyszła tu z Klausem.
- Już jadę – powiedział szybko i się rozłączył.


- Caroline zaczekaj – powiedział Klaus wybiegając z budynku i podążając za dziewczyną. Słysząc jego głos wampirzyca zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.
- Powiedz mi dlaczego to robisz? - zapytała od razu.
- Uciekłaś bez słowa, to chyba oczywiste, że pobiegłem za tobą, by dowiedzieć się, co się stało – powiedział z lekkim uśmiechem, stając na wprost niej.
- Nie o to mi chodzi! - lekko się zdenerwowała jego podejściem. Chciała tylko poznać odpowiedź na męczące ją już od dawna pytania - Dlaczego mi pomagasz? Przecież to nie w twoim stylu. Przecież ty o nic się nie martwisz, o nikogo nie troszczysz! Więc dlaczego mi pomagasz, czego ode mnie chcesz?
- Caroline – powiedział spokojnie, a z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiła się powaga. - Czy to źle, że chcę Ci pomóc? - ona jednak nic nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się w pierwotnego i oczekiwała odpowiedzi na swoje pytanie. - Podziwiam Cię, jesteś silna, niezależna, a jednocześnie delikatna i wrażliwa. Urzekłaś mnie, mówiłem Ci o tym wcześniej, dlaczego mi nie wierzysz? - zapytał ją, delikatnie łapiąc za ramiona i patrząc w oczy.
- Klaus! - usłyszeli oboje w momencie gdy dziewczyna otwierała już usta, by odpowiedzieć na pytanie pierwotnego. Odwrócili się w kierunku z którego dochodził dźwięk i dostrzegli idącego w ich stronę Tylera. - Nawet jej nie dotykaj, odsuń się natychmiast, ona Cię nie potrzebuje, nie chce Cię! Wystarczająco już zniszczyłeś jej życie! - mówiąc to odepchnął lekko pierwotnego i stanął między nimi.
- Jesteś pewien? Bo to chyba nie ja jestem tym, który ją ostatnio zranił najbardziej – powiedział Klaus patrząc z pogardą na chłopaka. Tyler natychmiast rzucił się na mężczyznę i odrzucił kilka metrów dalej. Drugi nie pozostał dłużny i również zaatakował.
- Przestańcie, natychmiast! - Tyler właśnie atakował Klausa, gdy dziewczyna weszła między nich. Nie zdążył zareagować, wpadł prosto na nią, a jego zęby wbiły się w jej ramię. Klaus widząc to, odepchnął go natychmiastowo kawałek dalej i szybko znalazł się przy blondynce.
- Pokaż to kochanie – powiedział podnosząc ją delikatnie z zmieni i przyglądając się niewielkiej ranie.
- Boże Caroline! Przepraszam nie wiem jak to się stało, przepraszam Cię! - chłopak szybko podbiegł do nich z powrotem.
- Tyler znów to zrobiłeś! – powiedziała wściekła. – Twoja nienawiść do Klaus przesłania Ci całą resztę! Zostaw mnie w spokoju do póki nad tym nie zapanujesz! - mówiła ze łzami w oczach.
- Ale Caroline, wiesz, że nie chciałem zrobić tego specjalnie! - próbował się tłumaczyć.
- Chyba wyraziła się jasno! - tym razem odezwał się Klaus. - Masz ją zostawić w spokoju, czy to tak trudno zrozumieć?!
- Nie masz prawa odzywać się w jej imieniu!
- O tym to chyba decyduje Caroline, a nie ty, więc może pozwól wypowiedzieć się na ten temat zainteresowanej! - powiedział i spojrzał na wampirzycę.
- Zabierz mnie stąd, chcę wrócić do domu. - powiedziała ocierając łzy, nie patrząc w stronę Tylera.
- Od kiedy wolisz jego towarzystwo, jego pomoc?! Czy zapomniałaś kim on jest?!- zapytał sfrustrowany chłopak.
- Dobrze wiem kim on jest. Jest osobą, która jako jedyna się mną zajęła, pomogła mi kiedy tego potrzebowałam. - po tych słowach odwróciła się tyłem do Tylera i zaczęła iść w stronę samochodu Klausa.
- Caroline, o czym ty mówisz? - pytał zszokowany Tyler, jednak ona nie zareagowała.
- Gdyby Ci na niej wystarczająco zależało, wiedziałbyś doskonale o czym ona mówi. Daj jej spokój, nie zasługujesz na nią. - zagroził pierwotny. Następnie szybko dołączył do dziewczyny, która czekała przy jego aucie.
- Proszę Cię, odwieź mnie do domu – powiedziała do mężczyzny, gdy podszedł do niej.
- Oczywiście – powiedział spokojnie i otworzył jej drzwi.
Jechali w całkowitej ciszy. Gdy dotarli pod dom wampirzycy, oboje wysiedli i udali się do jej pokoju. Dziewczyna usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na pierwotnego, który stał w drzwiach. Klaus usiadł obok niej i podwinął rękaw koszuli.
- Caroline, kochanie napij się – powiedział obejmując ją ramieniem i przysuwając drugą rękę do jej ust. Dziewczyna chwyciła delikatnie jego nadgarstek, lecz nie wbiła się w niego swoimi zębami, tylko spojrzała Klausowi w oczy już kolejny raz tego dnia. - Dziękuję, nie wiem już, który raz to mówię, ale dziękuję. - mówiła cicho, ale i tak miała pewność, że on ją usłyszy - Obiecuję, teraz już na pewno będę silna, dam sobie radę.
- Jesteś silna Caroline, zawsze byłaś – również szeptał, patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna delikatnie się pochyliła i wbiła swoje zęby w nadgarstek pierwotnego.

***
- Tyler, jak miło, że w końcu dzwonisz – chłopak usłyszał w słuchawce głos Rebekah. - Wiedziałam, że w końcu podejmiesz właściwa decyzję.
- Pomogę Ci, ale jest jeden warunek – mówił ostrym tonem. - Caroline nie może nawet włos z głowy spaść, ma być bezpieczna, z dala od tego wszystkiego.
- Jak sobie życzysz – powiedziała pewna siebie. - Mam nadzieję, że te twoje hybrydy również włączają się w plan?
- Tak, zapewne tak. - mówił stanowczo Tyler - To może powiesz mi teraz na czym polega ten twój plan?
- Tego dowiesz się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Dam ci znać, kiedy się spotkamy. Do zobaczenia Tyler, naprawdę podjąłeś właściwą decyzję, stanąłeś po dobrej stronie.


No to jak mówiłam jest dzisiaj nowy rozdział i mam nadzieję, że wybaczycie mi ten ostatni taki krótki i w ogóle, bo ten jest znacznie dłuższy i mam nadzieję, że ciekawszy ;)
Napisałam go wczoraj całego za jednym razem, po prostu nie mogłam przestać pisać, więc nie było w nim nic pisanego an siłę, po prostu pojawił się i chciał być napisany ;p
Chcę też bardzo podziękować wam wszystkim ponownie za ilość wejść i komentarzy, naprawdę miło jest widzieć, że komuś się podoba to co piszę ;)
Po prawej stronie pojawiły się u mnie nowe linki, jeśli lubicie fanowskie filmiki o Caro i Klausie, to na serio polecam te dwie dziewczyny, tworzą niesamowite rzeczy i są dla mnie prawdziwą inspiracje ;)

*** 
No to teraz tylko chciała bym podziękować Klausoholiczce za kolejną nominację do Liebster Award. Jestem na prawdę wdzięczna ;) Odpowiem tylko na pytania, bo nominacje pojawiły się w poprzedniej notce.
1. Marysia
2. Jeździectwo i muzyka, gra na instrumentach itd.
3. Praktycznie każdego rodzaju, zależy co akurat przypadnie mi do gustu, ale ostatnio przede wszystkim Lana <3
4. Klaus i Caro oczywiście ;)
5. Tak, młodsza siostra
6. Caroline i Klaus <3
7. Psa i trzy koty
8. Lana - serial killer
9. 17 ;p
10. chyba brąz
11. Oglądam stare odcinki TVD, lub filmiki na yt ;)

4.02.2013

8. „ Nobody knows what I'm feeling inside. ”


Caroline przetarła lekko zaspane oczy i uśmiechnęła się czując ciepłe promienie słońca na swojej twarzy. Uwielbiała gdy poranne światło ją budziło, czuła wtedy, że wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno. Niestety uczucie to zniknęło dość szybko, gdy przypomniała sobie o tym co wydarzyło się poprzedniego wieczora między nią, a Eleną i Bonnie. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a zastąpiła go mina pełna żalu.
Usiadła powoli na łóżku i zauważyła pudełko na szafce stojącej niedaleko okna. Domyśliła się od kogo było i w tym samym momencie przypomniała sobie również wszystko to, co zaszło wczoraj między nią, a Klausem. W jednej chwili miała ochotę go zabić, a w drugiej była mu wdzięczna za to, że znów jej pomógł, że znów z nią był. Płakała w ramionach mężczyzny, który według wszystkich potrafił sprawiać tylko ból, nie było w nim nic dobrego. Jednak to właśnie on podniósł ją wczoraj na duchy, zaopiekował się, pomógł. Miała wrażenie, że tak naprawdę w środku był całkiem inną osobą, lecz głęboko to ukrywał.
- Chyba naprawdę coś ze mną nie tak – powiedziała szeptem sama do siebie, zdając sobie sprawę w jakim kierunku poszły jej myśli. Podeszła energicznie do szafki i wzięła pudełko do ręki. Najpierw przyjrzała się małej karteczce, przyczepionej do wstążki.
„Z powodu twoich wczorajszych problemów z samochodem, mam nadzieję, że nie obrazisz się, gdy przyjadę dzisiaj po ciebie, by zabrać Cię na przyjęcie. Będę o siódmej.”

- Poważnie? - powiedziała z lekkim niedowierzaniem, obróciła liścik i zauważyła, że z drugiej strony również widniał napis.

„Pamiętaj, nigdy nie jesteś sama, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiesz.”


Była trochę zdziwiona słowami mężczyzny, dość często zaskakiwał ją w ostatnim czasie. Umiał mówić o uczuciach, pocieszyć, być opiekuńczym względem niej. Nie wiedziała co ma o tym myśleć, zastanawiały ją jego motywy, dlaczego zachowuje się przy niej w ten sposób. Mężczyzna już wcześniej próbował się do niej zbliżyć, poznać, lecz uznawała, że chce ją wykorzystać. Jednak teraz była pokłócona z przyjaciółmi, nie miała na nich żadnego wpływu, a on jednak nadal był obok. Może naprawdę był zdolny do jakiś uczuć? Może gdzieś w głębi zachował resztki człowieczeństwa?
Delikatnie wzięła do ręki pudełko od Klausa i otworzyła je. Jej oczom ukazał się mały srebrny wisiorek z delikatną zawieszką w kształcie serca. Caroline przyglądała się prezentowi przez chwilę z niedowierzaniem, ale jednocześnie na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Nie, nie, nie! - powiedziała po chwili i kiwnęła przecząco głową- O czym ja myślę, przecież to Klaus! - zamknęła szybko pudełko i schowała je do szuflady.

***

- Ostatnio rzadko bywasz w domu Bekah – powiedział Klaus wchodząc do pokoju siostry i przyglądając się uważnie dziewczynie.
- Będziesz teraz udawał troskliwego, starszego brata? Chyba już na to trochę za późno, nie sądzisz? - odpowiedziała spoglądając na niego, a następnie podeszła do drzwi garderoby.
- Przecież zawsze się martwię, nie zauważyłaś? - spytał z udawanym smutkiem, a ona wywróciła oczami i odwróciła się do niego plecami. - Więc, gdzie ostatnio spędzasz tyle czasu kochana siostro?
- Chyba nie powinno cię to interesować, mam swoje życie, a ty masz swoje. - odwróciła się w jego stronę z zaciętą miną. - A teraz łaskawie wyjdź, muszę się zacząć szykować na przyjęcie. Ty też się wybierasz? - mężczyzna przytaknął na jej słowa, a ona uśmiechnęła się przebiegle – zapewne z twoją ukochaną Caroline? Naprawdę nie umiem zrozumieć, dlaczego ona się godzi gdziekolwiek z tobą wychodzić.
- Po prostu nie doceniasz mnie i moich zdolności – powiedział pewny siebie z szerokim uśmiechem – No to nie będę ci już przeszkadzał, żegnam – odwrócił się i wyszedł z pokoju, zastanawiając się co ukrywa przed nim Rebekah. Wiedział, że nie może jej lekceważyć, a jej zachowanie wydawało mu się w pewnym stopniu dziwne. Musiał dowiedzieć się, czy wampirzyca coś planuje.

***

Zegar w pokoju Caroline właśnie wskazał godzinę dziewiętnastą, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna wzięła torebkę, przejrzała się po raz ostatni w lustrze i wyszła z pokoju, by otworzyć drzwi. Idąc korytarzem, widziała już szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny stojącego przed domem. Jak zwykle wyglądał niezwykle przystojnie. Czarny smoking, był idealnie uszyty, a na szyi gościła tradycyjnie czarna muszka. Włosy miał w lekkim nieładzie, a na twarzy lekki zarost. Wszystko osobno wyglądało dość zwyczajnie, jednak u niego komponowało się w idealną całość.
Otworzyła drzwi i dostrzegła błysk w jego oczach, gdy dostrzegł ją w całej okazałości.
- Witaj Caroline – powiedział z charakterystycznym akcentem i szerokim uśmiechem na twarzy. - Wyglądasz... powalająco. - Nie wiedział jakich słów powinien użyć, by określić chociaż w przybliżeniu to jak prezentowała się dziewczyna. Długa czerwona suknia, bez ramiączek była puszczona pod biustem. Aksamitny materiał idealnie układał się na Caroline i podkreślał jej figurę. Rozpuszczone włosy układały się w fale i opadały jej na ramiona. Dziewczyna po raz kolejny sprawiła, że nie umiał oderwać od niej wzroku.
- Witaj Klaus – odpowiedziała, patrząc z tryumfem na reakcję pierwotnego spowodowaną jej wyglądem. Był najpotężniejszą istotą na świecie, a jej udało się sprawić, iż nie wiedział co ma zrobić, co powiedzieć. Była z siebie dumna, że udało jej się zdobyć nad nim kontrolę, choć na chwilę. Jednocześnie, była też zaskoczona w jaki sposób jego szare oczy na nią spoglądały. Nie umiała oderwać od nich wzroku, były takie tajemnicze. Wszystkim wydawały się one zimne, bez uczuć, jednak ona umiała dostrzec w nich coś jeszcze, jednak nie wiedziała co to jest. Wiedziała jednak, że wcześniej żaden inny mężczyzna nie patrzył na nią z takim podziwem i zachwytem. Nawet Tyler, którego kochała, nie miał w oczach tego co Klaus, gdy na nią patrzył. Na myśl o byłym chłopaku, uśmiech zszedł z jej twarzy, a w głowie pojawiło się wiele smutnych myśli, wspomnień.
- Jesteś już gotowa kochanie, możemy jechać? - przerwał jej rozmyślania i uśmiechnął się szeroko, nie odrywając od niej wzroku. Wampirzyca widząc wciąż obecny podziw w jego oczach, szybko rozwiała myśli, które kłębiły się w jej głowie, przytaknęła na jego słowa i przywróciła uśmiech na swojej twarzy. - No to zapraszam do środka – powiedział otwierając jej drzwi od strony pasażera i zapraszając gestem ręki. Dziewczyna szybko przypomniała sobie, że miała mu wygłosić całą przemowę zanim rozproszył ją tymi swoimi szarymi oczami i ich spojrzeniami. Skarała się w myślach i zaczęła wygłaszać dość skróconą wersję mowy, ułożonej w głowie, już kilka godzin temu.
- Mówiłam przecież, że sama dotrę na przyjęcie, że nie masz po mnie przyjeżdżać, a także nie miałeś mi dawać żadnych prezentów! Ty po prostu musisz robić wszystko na odwrót, prawda? Czy ty w ogóle umiesz zrobić coś o co cię inni proszą? Umiesz przestrzegać jakiś zasad? - starała się być ostra, jednak jego wyraz twarzy jej to uniemożliwiał.
- Zależy czy mam na to akurat ochotę – powiedział z uśmiechem patrząc na nią, a dziewczyna w odpowiedzi tylko wywróciła oczami, nie chciała nic mówić, bo obawiała się, nie nie będzie w stanie na niego porządnie nakrzyczeć i tylko się ośmieszy. - Ale jednak założyłaś wisiorek – zauważył, uśmiechając się szelmowsko. Caroline nic nie odpowiedziała i tylko wsiadła szybko do auta. Klaus z szerokim uśmiechem dołączył do dziewczyny i ruszyli razem na przyjęcie.


No to jest, niestety po dość długiej przerwie i do tego jakiś taki krótki i taki nie za bardzo mi się wydaje, nudny ogólnie, więc  przepraszam dziewczyny ;/
Zaczęłam pisać jak miałam wolne, najpierw święta, potem od razu ferie, więc było dużo czasu,żeby pisać. Niestety teraz szkoła wróciła i mam taki zapierdziel, że to się po prostu w głowie nie mieści... Mam nadzieję, że uda mi się napisać kolejny rozdział do weekendu i postaram się by nie był taki nijaki jak ten...
Więc mam nadzieję, że będziecie choć trochę wyrozumiałe i się nie pogniewacie ;) 
Pozdrawiam was serdecznie, a szczególnie Lenę, która nie dawała mi spokoju i głównie dzięki niej pojawił się dzisiaj ten post, dzięki za motywację kobieto, następnym razem postaram się bardziej ;*

31.01.2013

Nominacje Liebster Award






Jest to nominacja otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest ona przyznawana blogom o mniejszej ilości obserwujących, dając możliwość rozpowszechnienia. Po otrzymaniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie nominujesz 11 ( nie można jednak nominować osoby, która nominowała ciebie) oraz zadajesz 11 pytań.  Nominację otrzymałam od:

- Irmina z bloga http://only-love-is-real-klaroline.blogspot.com/
- Elena Skowera z bloga http://ilovevd.blogspot.com/
- Milena z bloga http://porywy-serca.blogspot.com/
- Angel Madame z bloga http://forbidden-looove.blogspot.com/

Dzięki bardzo dziewczyny ! ;*

Zachęcam też wszystkich do czytania ich opowiadań, bo wszystkie mają talent i są świetne ! ;D

Odpowiedzi na pytania od Irminy ;)


1. 17
2. Mam młodszą siostrę.
3. Gladiator
4. Kilka lat temu powiedziałabym, że zdecydowanie Zmierzch, ale teraz oczywiście TVD! ;)
5. No oczywiście i to na niejedną! ;D
6. Jeździć konno i słuchać muzyki
7. brąz
8. Zakochałam się w Caro i Klausie i w głowie zaczęło pojawiać mi się wiele scen między nimi, nie dawało mi to spokoju, dlatego postanowiłam jakoś to ogarnąć i spisać ;)
9. ulubiona, a raczej ukochana to oczywiście Klaus <3, najgorsza to w ostatnim czasie Elena...
10. Może być ;p
11. Kolory tamtego lata


Odpowiedzi na pytania od Eleny Skowery ;)

1.  17
2. Większość rzeczy, emocji, które siedzą, cisną się w mojej głowie, pisanie pozwala mi na ich "wypuszczenie".
3.  Klausio mój oczywiście <3 
4. chyba nie umiem wybrać ;)
5. makaron ze szpinakiem i kurczakiem ;p
6. Zaciągnęła bym go znów do Polski i już nie pozwoliła wyjechać ;p
7. Gladiator i twórczość Tima Burtona <3
8. muzyka
9. Kiedyś nawet uwielbiałam, ale na szczęście mi przeszło ;p
10. Caroline
11. Kiedyś prowadziłam.

Odpowiedzi na pytania od Mileny ;)


1. Ulubiony, to chyba 3x14 Dangerous Liaisons, a nad najgorszym nigdy się nie zastanawiałam ;)
2. Tak, młodsza siostra

3. Kubuś Puchatek <3
4. Żadnej ;/
5. Oczywiście w TVD i GG <3
6. biologia
7. Johnny Depp
8. the red jumpsuit apparatus - your guardian angel, lana del rey - lucky ones
9. a jak inaczej ;p
10. wampiry, wilkołaki poza pełniami, są zbyt zwyczajne ;p
11. Caroline i Klaus <3


Odpowiedzi na pytania od Angel Madame ;)

1. Postać Damona, wszystko tworzy genialną całość ;D

2. Zauważyłam, że większość osób przenosi się tu z onetu, dlatego też założyłam tutaj swojego bloga ;)
3. Piosenki Lany Del Rey
4. 17
5. Klaus <3
6. Damon ;p
7. Oczywiście ;D
8. Obecnie za żadną z tych par, kocham po równo Damona i Stefana, ale Eleny nie trawię ...
9. Gladiator, TVD, GG i wszystko co tworzy Tim Burton <3
10. Kolory tamtego lata
11. Zdecydowanie wampirem 
12. the red jumpsuit apparatus - your guardian angel, lana del rey - lucky ones


No to teraz moje pytania ;D

1. Ulubione zajęcia, zainteresowania?
2. Twoje ukryte talenty?
3. Co cię denerwuje?
4. Najważniejsza cecha, którą powinien mieć każdy przyjaciel?
5. Wolisz być cały czas w ruchy, coś robić, czy raczej posiedzieć w domu z książką i herbatą?
6. Ulubiony rodzaj muzyki, wykonawca?
7. Miejsce, w którym lubisz spędzać większość czasu?
8. Co podoba ci się w moim opowiadaniu?
9. Jakieś plany na przyszłość?
10. Jak sądzisz, dlaczego w ostatnim czasie Klaus zdobył taką popularność?
11. Co chciałabyś zobaczyć w kolejnych odcinkach TVD?

Osoby, które ja nominuję:

1.  http://yourgrenade.blogspot.com/ 
2. http://klaroline-story.blogspot.com/
3. http://claroline-love.blogspot.com/
4. http://the-new-road.blogspot.com/
5. http://klaus-caroline.blogspot.com/
6. http://nic-nie-jest-dobre-ani-zle.blogspot.com/
7. http://caroline-klaus-love-for-ever.blogspot.com/
8.  http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com/
9. http://real-dream-viktoria-damon.blogspot.com/
10.  http://klaroline-diary.blogspot.com/
11. http://caroline-klaus-love-story.bloog.pl