4.02.2013

8. „ Nobody knows what I'm feeling inside. ”


Caroline przetarła lekko zaspane oczy i uśmiechnęła się czując ciepłe promienie słońca na swojej twarzy. Uwielbiała gdy poranne światło ją budziło, czuła wtedy, że wszystko jest na swoim miejscu, tak jak być powinno. Niestety uczucie to zniknęło dość szybko, gdy przypomniała sobie o tym co wydarzyło się poprzedniego wieczora między nią, a Eleną i Bonnie. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a zastąpiła go mina pełna żalu.
Usiadła powoli na łóżku i zauważyła pudełko na szafce stojącej niedaleko okna. Domyśliła się od kogo było i w tym samym momencie przypomniała sobie również wszystko to, co zaszło wczoraj między nią, a Klausem. W jednej chwili miała ochotę go zabić, a w drugiej była mu wdzięczna za to, że znów jej pomógł, że znów z nią był. Płakała w ramionach mężczyzny, który według wszystkich potrafił sprawiać tylko ból, nie było w nim nic dobrego. Jednak to właśnie on podniósł ją wczoraj na duchy, zaopiekował się, pomógł. Miała wrażenie, że tak naprawdę w środku był całkiem inną osobą, lecz głęboko to ukrywał.
- Chyba naprawdę coś ze mną nie tak – powiedziała szeptem sama do siebie, zdając sobie sprawę w jakim kierunku poszły jej myśli. Podeszła energicznie do szafki i wzięła pudełko do ręki. Najpierw przyjrzała się małej karteczce, przyczepionej do wstążki.
„Z powodu twoich wczorajszych problemów z samochodem, mam nadzieję, że nie obrazisz się, gdy przyjadę dzisiaj po ciebie, by zabrać Cię na przyjęcie. Będę o siódmej.”

- Poważnie? - powiedziała z lekkim niedowierzaniem, obróciła liścik i zauważyła, że z drugiej strony również widniał napis.

„Pamiętaj, nigdy nie jesteś sama, nawet jeśli jeszcze o tym nie wiesz.”


Była trochę zdziwiona słowami mężczyzny, dość często zaskakiwał ją w ostatnim czasie. Umiał mówić o uczuciach, pocieszyć, być opiekuńczym względem niej. Nie wiedziała co ma o tym myśleć, zastanawiały ją jego motywy, dlaczego zachowuje się przy niej w ten sposób. Mężczyzna już wcześniej próbował się do niej zbliżyć, poznać, lecz uznawała, że chce ją wykorzystać. Jednak teraz była pokłócona z przyjaciółmi, nie miała na nich żadnego wpływu, a on jednak nadal był obok. Może naprawdę był zdolny do jakiś uczuć? Może gdzieś w głębi zachował resztki człowieczeństwa?
Delikatnie wzięła do ręki pudełko od Klausa i otworzyła je. Jej oczom ukazał się mały srebrny wisiorek z delikatną zawieszką w kształcie serca. Caroline przyglądała się prezentowi przez chwilę z niedowierzaniem, ale jednocześnie na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Nie, nie, nie! - powiedziała po chwili i kiwnęła przecząco głową- O czym ja myślę, przecież to Klaus! - zamknęła szybko pudełko i schowała je do szuflady.

***

- Ostatnio rzadko bywasz w domu Bekah – powiedział Klaus wchodząc do pokoju siostry i przyglądając się uważnie dziewczynie.
- Będziesz teraz udawał troskliwego, starszego brata? Chyba już na to trochę za późno, nie sądzisz? - odpowiedziała spoglądając na niego, a następnie podeszła do drzwi garderoby.
- Przecież zawsze się martwię, nie zauważyłaś? - spytał z udawanym smutkiem, a ona wywróciła oczami i odwróciła się do niego plecami. - Więc, gdzie ostatnio spędzasz tyle czasu kochana siostro?
- Chyba nie powinno cię to interesować, mam swoje życie, a ty masz swoje. - odwróciła się w jego stronę z zaciętą miną. - A teraz łaskawie wyjdź, muszę się zacząć szykować na przyjęcie. Ty też się wybierasz? - mężczyzna przytaknął na jej słowa, a ona uśmiechnęła się przebiegle – zapewne z twoją ukochaną Caroline? Naprawdę nie umiem zrozumieć, dlaczego ona się godzi gdziekolwiek z tobą wychodzić.
- Po prostu nie doceniasz mnie i moich zdolności – powiedział pewny siebie z szerokim uśmiechem – No to nie będę ci już przeszkadzał, żegnam – odwrócił się i wyszedł z pokoju, zastanawiając się co ukrywa przed nim Rebekah. Wiedział, że nie może jej lekceważyć, a jej zachowanie wydawało mu się w pewnym stopniu dziwne. Musiał dowiedzieć się, czy wampirzyca coś planuje.

***

Zegar w pokoju Caroline właśnie wskazał godzinę dziewiętnastą, gdy w domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Dziewczyna wzięła torebkę, przejrzała się po raz ostatni w lustrze i wyszła z pokoju, by otworzyć drzwi. Idąc korytarzem, widziała już szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny stojącego przed domem. Jak zwykle wyglądał niezwykle przystojnie. Czarny smoking, był idealnie uszyty, a na szyi gościła tradycyjnie czarna muszka. Włosy miał w lekkim nieładzie, a na twarzy lekki zarost. Wszystko osobno wyglądało dość zwyczajnie, jednak u niego komponowało się w idealną całość.
Otworzyła drzwi i dostrzegła błysk w jego oczach, gdy dostrzegł ją w całej okazałości.
- Witaj Caroline – powiedział z charakterystycznym akcentem i szerokim uśmiechem na twarzy. - Wyglądasz... powalająco. - Nie wiedział jakich słów powinien użyć, by określić chociaż w przybliżeniu to jak prezentowała się dziewczyna. Długa czerwona suknia, bez ramiączek była puszczona pod biustem. Aksamitny materiał idealnie układał się na Caroline i podkreślał jej figurę. Rozpuszczone włosy układały się w fale i opadały jej na ramiona. Dziewczyna po raz kolejny sprawiła, że nie umiał oderwać od niej wzroku.
- Witaj Klaus – odpowiedziała, patrząc z tryumfem na reakcję pierwotnego spowodowaną jej wyglądem. Był najpotężniejszą istotą na świecie, a jej udało się sprawić, iż nie wiedział co ma zrobić, co powiedzieć. Była z siebie dumna, że udało jej się zdobyć nad nim kontrolę, choć na chwilę. Jednocześnie, była też zaskoczona w jaki sposób jego szare oczy na nią spoglądały. Nie umiała oderwać od nich wzroku, były takie tajemnicze. Wszystkim wydawały się one zimne, bez uczuć, jednak ona umiała dostrzec w nich coś jeszcze, jednak nie wiedziała co to jest. Wiedziała jednak, że wcześniej żaden inny mężczyzna nie patrzył na nią z takim podziwem i zachwytem. Nawet Tyler, którego kochała, nie miał w oczach tego co Klaus, gdy na nią patrzył. Na myśl o byłym chłopaku, uśmiech zszedł z jej twarzy, a w głowie pojawiło się wiele smutnych myśli, wspomnień.
- Jesteś już gotowa kochanie, możemy jechać? - przerwał jej rozmyślania i uśmiechnął się szeroko, nie odrywając od niej wzroku. Wampirzyca widząc wciąż obecny podziw w jego oczach, szybko rozwiała myśli, które kłębiły się w jej głowie, przytaknęła na jego słowa i przywróciła uśmiech na swojej twarzy. - No to zapraszam do środka – powiedział otwierając jej drzwi od strony pasażera i zapraszając gestem ręki. Dziewczyna szybko przypomniała sobie, że miała mu wygłosić całą przemowę zanim rozproszył ją tymi swoimi szarymi oczami i ich spojrzeniami. Skarała się w myślach i zaczęła wygłaszać dość skróconą wersję mowy, ułożonej w głowie, już kilka godzin temu.
- Mówiłam przecież, że sama dotrę na przyjęcie, że nie masz po mnie przyjeżdżać, a także nie miałeś mi dawać żadnych prezentów! Ty po prostu musisz robić wszystko na odwrót, prawda? Czy ty w ogóle umiesz zrobić coś o co cię inni proszą? Umiesz przestrzegać jakiś zasad? - starała się być ostra, jednak jego wyraz twarzy jej to uniemożliwiał.
- Zależy czy mam na to akurat ochotę – powiedział z uśmiechem patrząc na nią, a dziewczyna w odpowiedzi tylko wywróciła oczami, nie chciała nic mówić, bo obawiała się, nie nie będzie w stanie na niego porządnie nakrzyczeć i tylko się ośmieszy. - Ale jednak założyłaś wisiorek – zauważył, uśmiechając się szelmowsko. Caroline nic nie odpowiedziała i tylko wsiadła szybko do auta. Klaus z szerokim uśmiechem dołączył do dziewczyny i ruszyli razem na przyjęcie.


No to jest, niestety po dość długiej przerwie i do tego jakiś taki krótki i taki nie za bardzo mi się wydaje, nudny ogólnie, więc  przepraszam dziewczyny ;/
Zaczęłam pisać jak miałam wolne, najpierw święta, potem od razu ferie, więc było dużo czasu,żeby pisać. Niestety teraz szkoła wróciła i mam taki zapierdziel, że to się po prostu w głowie nie mieści... Mam nadzieję, że uda mi się napisać kolejny rozdział do weekendu i postaram się by nie był taki nijaki jak ten...
Więc mam nadzieję, że będziecie choć trochę wyrozumiałe i się nie pogniewacie ;) 
Pozdrawiam was serdecznie, a szczególnie Lenę, która nie dawała mi spokoju i głównie dzięki niej pojawił się dzisiaj ten post, dzięki za motywację kobieto, następnym razem postaram się bardziej ;*

10 komentarzy:

  1. fajowy rozdział, wcale nie jest nudny !!! :D podoba mi sie w jaki sposób Caroline i Klaus ze sobą rozmawiają .

    OdpowiedzUsuń
  2. o jeej, co ty gadasz? rozdział jest bardzo fajny ;) naprawdę mi się podoba, zresztą jak każdy ;D Klaroline ♥ każde wyobrażenie ich sobie czytając twój rozdział było magiczne i po prostu ahh *.*
    zapraszam gorąco do siebie, coś ostatnio mnie zaniedbujesz ;P pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nudny? Serio?!! Rozdział cudowny, kocham momenty w których Caroline rozmyśla nad Klausem <3 Bardzo mi się podobało i fakt krótki, ale ja po prostu jestem chciwa i zawsze mi mało ;D Nie mogę doczekać sie NN!
    Pozdrawiam i do napisania ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nudny? Jest cudowny. Bardzo mi się spodobał opis Klausa i Caroline. Po prostu bajeczny,a przy okazji pięknie skomponowany. Pozdrawiam :)

    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś Nominowana do Liebster Award- gratuluję pytania u mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. jak kocham Klaroline <3
    cały rozdział cudny
    pisz dalej, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Jeśli masz czas i chęć to wpadnij do mnie, pojawił się NN ;)
    http://forbidden-looove.blogspot.com/ pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma za co; ** Czekałam no i się doczekałam . w koncuu < 3
    Trochę krótki, ale bardzo ciekawy, strasznie lubię Twój sposób pisania <3 Postarałaś się, ale oczywiście, czekam na nn i to szyybko ;**
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz o wampirach? W takim razie, wamp-mania to idealne miejsce dla Ciebie. Spis powstał w celu zrzeszenia wszystkich osób prowadzących blogi o tematyce wampirycznej. Serdecznie zapraszam do zapisania się.
    http://wamp-mania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jest wcale nudny, wręcz przeciwnie! A jak czytałam tą ostatnią scene, gdzie Caroline wygłasza swoją 'przemowę' to mimowolnie nie mojej twarzy pojawił się uśmiech - to jest uroczę, że oboje na siebie w jakimś stopniu działają. Caroline powoli rozpływa się pod urokiem Klausa i jej się nie dziwię. On jest boski.!
    Pozdrawiam i czekam na nowy.!
    http://krwia-pisane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń