Nie rozumiał,
jak udało się Tyler'owi tego dokonać. Jak sprawił, że wszystkie
hybrydy zerwały więź będącą między nimi. Klaus nie umiał
pogodzić się z myślą, że przeoczył taką możliwość, jak mógł
popełnić taki błąd? Wszystkie jego starania, trudy, cierpienia,
które przechodził przez lata, by utworzyć swoją własną, idealną
armię, właśnie poszły na marne. Znów był sam, skazany tylko na
siebie.
Jego gniew, chyba jeszcze nigdy nie osiągnął takiego poziomu jak w chwili obecnej. Pragnął zemsty teraz, w tym momencie. Znajdował się na środku ogromnego, przestronnego salonu. Co chwilę podnosił kolejne meble i z krzykiem, rzucał nimi o ścianę, a te rozpadały się na kawałki.
Jego gniew, chyba jeszcze nigdy nie osiągnął takiego poziomu jak w chwili obecnej. Pragnął zemsty teraz, w tym momencie. Znajdował się na środku ogromnego, przestronnego salonu. Co chwilę podnosił kolejne meble i z krzykiem, rzucał nimi o ścianę, a te rozpadały się na kawałki.
- Nik, mógłbyś
przestać demolować ten dom, naprawdę podobał mi się ten wystrój
– w momencie gdy pierwotny brał do ręki kolejny z foteli do
pokoju weszła spokojnym krokiem Rebekah. W odpowiedzi na swoje
słowa usłyszała dźwięk łamanego drewna na wielkiej jasnej
ścianie. - Mówię poważnie, trochę czasu zajęło mi urządzenie
tego pokoju, czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę ile sklepów
przeszukałam by znaleźć te idealne fotele? - dziewczyna
kontynuowała z pełnym spokojem, patrząc jak jej brat powoli
odwraca się w jej stronę i wybucha.
- Czy mogła
byś się łaskawie zamknąć i wyjść! - Klaus nie panował nad
sobą, nie umiał opanować gniewu jaki go ogarniał. Pragnął, by
wszyscy dali mu w tej chwili święty spokój.
- Przyniosłam
coś dla ciebie – mówiąc to przyciągnęła do siebie młodą
kobietę, która z przerażeniem na twarzy patrzyła prosto w oczy
wampira. - Może najpierw się trochę uspokoisz, coś zjesz, a
potem zastanowisz się nad swoją wielką zemstą – powiedziała z
ironią. Od początku była przeciwna tworzeniu hybryd. Była jego
prawdziwą siostrą, zależało jej na nim mimo wszystkiego co
zrobił, lecz on wolał zniewolonych mieszańców. Bolało ją to i
to bardzo, kiedyś uważała, że Nik jest najlepszym bratem ze
wszystkich, nigdy jej nie opuści, jednak w ostatnim czasie coraz
częściej doświadczała tego, jak bardzo się myliła, traciła
powoli wiarę w niego. - Naprawdę lepiej wszystko zaplanuj,
przemyśl na spokojnie. Twoje sługusy z Tylerem na czele mają po
swojej stronie braci Salvatore, nie lekceważ ich. - Rebekah
popchnęła w stronę mężczyzny młodą dziewczynę, a ten
natychmiast wbił się swoimi, białymi kłami w jej szyję.
***
- Tyler co znów
kazałeś mu zrobić? - Caroline była wściekła z powodu
zachowania swojego chłopaka. Od czasu kiedy uwolnił wszystkie
hybrydy stał się ich przywódcą, ich samcem alfa, a to nie
wróżyło nic dobrego.
- A co takiego
zrobiłem według ciebie?! - Tyler również był zdenerwowany. Miał
dość tonu jakim zwracała się do niego Caroline przez ostatnie
dni. Nie wiedział co ją napadło, cięgle miała do niego o coś
pretensje.
- Jeszcze się
pytasz? Ciągle się nimi wysługujesz. Ty idź zrobić to, ty
tamto, a oni jak małe dzieci przytakują na każde twoje słowo.
Zaczynasz traktować ich tak samo, jak traktował ich Klaus, a może
nawet gorzej. On przynajmniej nie udawał, że uważa ich za
przyjaciół. - spokojnie spojrzała mu w oczu - Proszę cię, zakończ to, oni mieli być wolni, zacząć swoje własne życia, a
nadal tu tkwią, czekając na każde twoje słowo, rozkaz. To nie
jest wolność, na jaką zasługują.
- Caroline nie
przesadzaj dobrze? To była tylko mała prośba, nic wielkiego.
Jeśli chcesz mogę to sam załatwić. - podszedł i objął ją,
patrząc w oczy – A poza tym wiesz, że oni mnie teraz potrzebują,
muszę pomóc im zniszczyć Klausa, potrzebują kogoś kto ich
poprowadzi. Po jego śmierci to wszystko się skończy, oni odejdą
i będzie jak dawniej, obiecuję.
- Na pewno? -
popatrzyła na niego przez chwilę, a chłopak przytaknął –
Nawet nie wiesz jak tęsknie za normalnością, nudnymi dniami,
spokojem - mówiąc to wtuliła się w niego – ale obiecaj, że
następnym razem zrobisz to sam i nie będziesz wysyłał żadnej z
hybryd, żeby cię wyręczyła, dobrze? To nie jest wobec nich w
porządku.
- Oczywiście –
powiedział, lekko się śmiejąc i pocałował ją delikatnie w
usta – a tak w sprawie tej normalności za którą tęsknisz, może
zajmiesz się imprezą urodzinową Eleny, słyszałem, że
dziewczynom przydała by się pomoc.
- Przez to całe
zamieszanie prawie zapomniałam o jej urodzinach! Ona by mnie chyba
zabiła. - Caroline szybko skierowała się w stronę łóżka
ciągnąc za sobą Tylera, by usiadł koło niej i biorąc do ręki
komputer. - Mamy mało czasu, musimy wszystko dobrze zaplanować.
Wiesz może co dziewczyny już zrobiły? - Caroline mówiła z taką
prędkością i zapałem, że Tyler nie nadążał odpowiadać na
jej pytania, siedział obok i się śmiał. Uwielbiał widzieć ją
czymś pochłoniętą, zafascynowaną, a urządzanie imprez to na
pewno był jej żywioł, jednak on nie był fanem tego typu zajęć.
Wolał przychodzić już na gotowe i dobrze się bawić. - Tyler, ja
tu potrzebują twojej pomocy, a ty się śmiesz? To nie jest wcale
śmieszne! - widząc jak chłopak wybucha śmiechem, sama zaczęła
się śmiać – Dobra, dam sobie rade sama, bo widzę, że nie będę
miała z ciebie pożytku. - mówiła, dusząc w sobie śmiech.
Zdawała sobie sprawę, że gdy chodziło o organizację czegoś,
ona była niezastąpiona i wielu śmieszył jej zapał do tej pracy,
ale ona to uwielbiała. - Najlepiej idź się dowiedzieć, czy
Stefan z Damonem też coś planowali i daj mi znać, a ja dogadam
się z dziewczynami.
- Bardzo
chętnie – odpowiedział, wstając i całując ją na pożegnanie
– tylko nie zapomnij oddychać – mówił ze śmiechem, a
Caroline rzuciła w niego poduszką, natomiast drugą ręką
wybierała już numer Bonnie, by dowiedzieć się na czym stoją i
co trzeba jeszcze dopracować.
Zaraz po
wyjściu od swojej dziewczyny, Tyler ruszył w stronę swojego domu,
gdzie obecnie przebywały wszystkie hybrydy. Gdy wchodził, koło
drzwi czekał już na niego Eric, któremu wcześniej zlecił przyglądanie się Klausowi. Musieli mieć go na oku przez cały
czas, poznać jego słabe strony.
-Masz coś
nowego? - powiedział od progu chłopak.
-Wkurzył się
i to poważnie, ale siostrzyczka go trochę uspokoiła. W każdym
razie nie wyszedł jeszcze z domu, siedzi w środku i robi demolkę.
Niestety Rebekah przyprowadziła kilka osób, które już raczej nie
wyjdą. Obawiam się, że jak wyjdzie z domu to nie będzie miał
zahamowań. To będzie rzeź, jeszcze tak zdenerwowanego go nie
widziałem.
-Świetnie,
nie panuje nad sobą, nie myśli racjonalnie. Musimy to wykorzystać,
zaskoczyć go. Jest wyprowadzony z równowagi, nie będzie trudno go
pokonać. Poczekamy aż wyjdzie, trochę poszaleje i wtedy będzie
idealny moment na atak, jego czujność będzie uśpiona. Pomyśli,
że się go boimy.
-A co z
ludźmi? Może powinniśmy zrobić to teraz? Powinniśmy uniknąć
ofiar, już wystarczająca ilość osób straciła życie. - Eric
przerwał Tylerowi, co mu się najwyraźniej nie spodobało.
-Gdybyśmy
teraz zaatakowali, nie udało by nam się go pokonać! - Tyler
zaczął mówić podniesionym głosem, napinając mięśnie w swoim
ciele - Potrzebujemy planu, planu idealnego! Będziemy mieć tylko
jedną szansę i nie zamierzam jej zmarnować z powodu kilku obcych
osób! Jestem w stanie poświęcić kilka osób, by usunąć Klausa,
zabijając go zapewne uratujemy dziesiątki następnych, którzy
byli by jego ofiarami w przyszłości no chyba, że uważasz
inaczej? - spojrzał na chłopaka z zaciśniętą szczęką. Eric
natomiast tylko przytaknął i schylił głowę w dół, nie mógł
mieć innego zdania niż Tyler, on wiedział co robi, on pomoże mu
i innym zakończyć ten rozdział w ich życiu, tragiczny rozdział
tworzony przez Klausa.
No to byłby pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba i jeśli ktoś czyta to zostawi komentarz, nawet negatywny, bo każda motywacja jest dobra ;)
Notki będę starała się pisać mniej więcej takiej długości jak ta lub dłuższe, a wątek Klausa i Caroline będzie obecny już w następnym rozdziale, bo pewnie na to najbardziej czekacie ;p
No więc przeczytałam i bardzo mi się podoba, choć wyłapałam sporo interpunkcyjnych błędów, a ostatnimi czasy jestem na nie uczulona. :)
OdpowiedzUsuńWięc najpierw Ci je wytknę, a potem przejdę do ochów i achów, zgoda?
" Caroline była wściekła z powodu zachowaniem swojego chłopaka. "
A nie zachowania? ;)
" Proszę cię zakończ to, oni mieli być wolni, zacząć swoje własne życia, a nadal tu tkwią, czekając na każde twoje słowo, rozkaz. To nie jest wolność na jaką zasługują. "
Przecinek po PROSZĘ CIĘ i przed NA JAKĄ.
" może zajmiesz się imprezą urodzinową Eleny, słyszałem, że dziewczyną przydała by się pomoc. "
A tutaj jest błąd... Przy liczbach mnogich są końcówki -om, np, ludziom, osobom, dziewczynom, a gdy piszesz o jednej osobie, to wtedy piszesz dziewczyną.
Dajmy na przykład to:
- Jesteś dziewczyną, prawda? Więc wiesz, co może się jej spodobać... - powiedział niepewnie.
" Caroline szybko skierowała się w stronę łóżka ciągnąc za sobą Tylera, by usiadł koło niej i biorąc do ręki komputer. "
Okay, kolejne braki przecinka. Jeśli piszesz o jakichś czynnościach, które występują po sobie, to stawiaj pomiędzy nimi przecinki, okay? Coś jak w takim zdaniu:
Widząc, jak bardzo mu na niej zależy, podeszła do niego i stając na palcach, pocałowała go.
Rozumiesz? :)
" Tyler ja tu potrzebują twojej pomocy, a ty się śmiesz? "
Tutaj też przecinek po imieniu.
" – Dobra dam sobie rade sama, bo widzę, że nie będę miała z ciebie pożytku. "
Dobra, dam sobie radę sama, bo widzę, że nie będę miała z ciebie pożytku. Tak powinno to brzmieć, więc wstaw tam te brakujące przecinki.
" Zaraz po wyjściu od swojej dziewczyny Tyler ruszył w stronę swojego domu "
Przecineczek przed Tyler.
" [...] któremu wcześniej zlecił, przyglądanie się Klausowi. "
A co ten zagubiony przecinek tutaj robi? To nie jest jego miejsce.
I teraz, kiedy wykonałam już brudną robotę, mogę powiedzieć, że mam nadzieję, że nie zmienisz Klausa tak, jak niektóre autorki w jeszcze gorszego niż jest, ani w dobrego, jak Stefan. Chodzi mi o to, że niektórzy pisząc o nim wcale nie myślą, czy jakieś jego zachowania, które wymyślili, są prawdopodobnymi. Całość mi się podoba, wszystko jest ładnie napisane, choć niektóre zdania zdają się być za długie i wychodzą nieco sztywne. Mogłabyś zrobić z nich dwa lub czasami trzy i wydaje mi się, że wtedy lepiej by brzmiały.
Nie bierz krytyki za bardzo do serca, nie jestem przecież jakoś szczególnie sadystyczna. Chcę tylko pomóc. :)
Pozdrawiam i zapraszam do przeczytania orędzia, jakie wygłosiłam na swoim blogu,
Inez227.
http://caroline-klaus-love-story.bloog.pl/
Wow, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szalenie twój styl pisania. Każde zdanie wydaje mi się być przemyślane, aczkolwiek niewymuszone.
Idziesz w kierunku, który bardzo mi się podoba, a co najważniejsze nie gnasz z fabułą, jakby pies miał ci zaraz zeżreć komputer ^^
Szczególnie uwielbiam to co zrobiłaś z Tylerem, idealnie pasuje! Jest z pewnością dla mnie bardziej przekonywujący, niż gdybyś miała uczynić go nagle playboy'em.
Dodam do zakładek i będę zaglądać, bom ciekawa co dalej :)
Zapraszam tez do mnie: http://klaroline-story.blogspot.com/
Masz fajny styl pisania, serio . Taki .. Nie na siłę, jakby ci to przychodziło bez większych problemów, jakbyś miała w głowie już wcześniej każde zdanie dokładnie przemyślane .. No nie potrafię tego ubrać w słowa za bardzo hah . ;) Ale generalnie bardzo mi się podobało . Czekam na dalszy ciąg (tym bardziej, że rozwiniesz wątek Klausa i Caroline) . ;> Pozdrawiam . :*
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział, spełnił moje oczekiwania ; )porywający bardzo i umiesz dobrze przekazać emocje ;) styl pisania także niczego.sobie :) czekam na NN i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńZapraszam również na mój blog :
http://forbidden-looove.blogspot.com
Świetnie się zapowiada. Tyler to według mnie zwykły dupek. Jak może nie liczyć się z życiem innych? Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo mi sie podoba. Oczywiscie znalazlam kilka bledow, ale osobiscie nie zwracam na nie uwagi. Dla mnie glownie liczy sie fabula. Podoba mi sie jak oddajesz emocje i ze nie pedzisz z fabula... Dobrze, ze od pierwszego rozdzialu nie ma scen Klaus&Caroline.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i oczywiscie zapraszam do siebie.
Pozdrawiam :-*
Ps. Nadal brak komputera:-\