Młoda,
blondwłosa dziewczyna znajdowała się na środku ogromnego,
zatłoczonego lotniska. Wyglądała całkowicie zwyczajnie, miała na
sobie brązowy sweter, obcisłe czarne spodnie, a przy jej stopach
stała obszerna walizka na kółkach. Ludzie na około mijali ją w
biegu, nie zwracali na nią uwagi, a ona stała jak zahipnotyzowana,
odcięta od otaczającego świata i wpatrywała się bez
jakiegokolwiek ruchu w ogromną, migającą tablicę odlotów wiszącą
nad jej głową. Na zewnątrz wydawała się spokojna, jednak
wewnątrz toczyła się prawdziwa bitwa. Dotychczas była pewna
swojego wyboru, uznała, ze wyjazd z rodzinnego miasta był jedynym
wyjściem, aby zebrać się w sobie, wszystko poukładać, odciąć
na chwilę od wszystkich problemów. Z tym miastem wiązało się
zbyt dużo raniących, tragicznych wspomnień. Cały czas była pewna
czego chciała, jednak stając na lotnisku, wpatrując się w listę
miejsc do których mogłaby się udać, zdała sobie sprawę, że ma
wątpliwości, że może być inne wyjście. Pomimo wielu złych
wspomnień, z małym miasteczkiem w Virginii wiązała się także
znaczna ilość tych dobrych, przyjemnych, które powodowały, że na
jej twarzy pojawiał się szeroki, szczery uśmiech. „Zawsze
możesz na mnie liczyć” pojawiły się w jej głowie słowa
Bonnie, a następnie Eleny „Zawsze będziemy trzymać się
razem, jesteś moją przyjaciółką” , a na koniec wspomnienie
Tylera „Caroline kocham cię, jak nikogo innego” .
Łzy
mimowolnie napłynęły jej do oczy, a w sercu poczuła ogromny ból,
spowodowany tęsknotą za jeszcze niedawno najważniejszymi osobami w
jej życiu. Te słowa nie mogły być fałszywe, były
najprawdziwsze. Przymknęła na chwilę oczy, a łzy spłynęły po
jej policzkach i ustach. Czując słone krople szybko je otarła
rękawem i otworzyła oczy. Nie mogła tego tak zostawić, nie
powinna tak szybko odpuszczać. Wiedziała, że została zraniona i
to wielokrotnie, ale obiecała sobie, że będzie silna, a ucieczka
od problemów na pewno nie była tego dowodem. Powinna wrócić i
wszystko dokładnie wyjaśnić, po raz ostatni, musiała być pewna,
że już naprawdę nikt nie trzyma jej w Mystic Falls. Rozejrzała
się dookoła, chwyciła do ręki walizkę i ruszyła w kierunku
wyjścia. Złapała pierwszą podjeżdżającą taksówkę i wsiadła
do niej.
- Gdzie
jedziemy? - zapytał z charakterystycznym rosyjskim akcentem kierowca
odwracając się w jej stronę. W oczy dziewczynie rzuciły się też
kruczoczarne włosy i charakterystyczny zarost tego samego koloru.
- Na dworzec
poproszę – odpowiedziała mężczyźnie i wyciągnęła telefon.
Postanowiła powiadomić Klausa o zmianie planów. Szybko odnalazła
jego numer i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Caroline?
Już wylądowałaś? - usłyszała zdziwiony i trochę zatroskany
głos pierwotnego. Mimowolnie na jej ustach pojawił się delikatny
uśmiech.
- Postanowiłam
zmienić plany – powiedziała z lekkim zdenerwowaniem w głosie –
wracam do Mystic Falls.
- Jesteś tego
pewna? Sądziłem, że byłaś przekonana by wyjechać. - zapadła
chwilowa cisza po której dziewczyna spokojnie odpowiedziała.
- Wcześniej
sądziłam, że wyjazd będzie dowodem na to, że potrafię być
silna, że potrafię zostawić za sobą przeszłość, zacząć od
nowa. Teraz jednak myślę, że nie mogę uciekać, obiecałam, że
będę silna, dlatego muszę stawić czoła problemom, zamiast ich
unikać.
- Byłem
pewien, że dojdziesz do takich wniosków, nie odpuścisz,
zastanawiałem się tylko kiedy to nastąpi – powiedział lekko
rozbawiony.
- Do
zobaczenia Klaus – powiedziała również z delikatnym uśmiechem
na ustach.
- Do
zobaczenia Caroline, bądź ostrożna – odpowiedział, wypowiadając
jej imię w ten charakterystyczny dla niego sposób, który zaczął
być dla dziewczyny jednym z najmilszych dźwięków w ostatnim
czasie. Kojarzył jej się w pewnym sensie z bezpieczeństwem,
ochroną, lecz nie tylko fizyczną, ale przede wszystkim psychiczną,
pewnością, że jest ktoś kto się o nią martwi, że jej pomoże,
a od niedawna bardzo potrzebowała tego uczucia.
Dziewczyna
schowała telefon do torebki i zanurzyła się w myślach, cofając
do jej ostatniego spotkania z Klausem.
Znajdowali się
w jej pokoju, siedzieli dość przytłoczeni wydarzeniami, które
zaszły danego wieczora. Caroline miała zaczerwienione oczy, którymi
wpatrywała się w przestrzeń przed nią, a w kąciku jej ust
znajdowały się krople krwi Klausa. Jedne z tak wielu drogocennych,
które ponownie uratowały jej życie. Mężczyzna siedział blisko
niej, bez przerwy obserwując twarz wampirzycy, jednak nie odzywał
się nawet słowem, czekał, aż Caroline sama zdecyduje się z nim
porozmawiać. Siedzieli tak przez dość długi czas, nie zwracali
uwagi na płynące godziny. Dziewczyna zdawała się być oderwana od
rzeczywistości, Klaus natomiast zastanawiał się co dzieje się
teraz w jej pięknej, drobnej główce, z czym się boryka, z czym
walczy. Nagle po nieustannej ciszy Caroline spojrzała na niego, w
jej oczach było widać zdecydowanie i determinacje.
- Wyjeżdżam
– oznajmiła i wstała z łóżka, zostawiając oniemiałego
mężczyzną za sobą.
- Dobrze...
Gdzie zamierzasz się udać? Pomóc ci w czymś? - zapytał po
chwili. Nie chciał wnikać w powody jej nagłej decyzji, nie mógł
naciskać, nie mógł zepsuć tego jak pozwoliła mu się do siebie
zbliżyć w ostatnim czasie.
Dziewczyna
zaczęła krążyć po pokoju szukając różnych rzeczy w szufladach
i na półkach. Zachowywała się jakby było to zwykłe pakowanie
się przed wyjazdem na wakacje, nie okazywała żadnych wyjątkowych
emocji.
- Nie wiem
jeszcze. - powiedziała odwracając się na chwilę w jego stronę –
Jak sądzisz lepsza będzie Europa czy Azja?
- Zależy jaki
byłby cel twojego wyjazdu, lecz Europa wydaje się bardziej
uniwersalna – odpowiedział spokojnie. Był trochę zszokowany
zachowaniem dziewczyny, lecz starał się to jak najlepiej ukryć.
- No to na
początek niech będzie Europa, może Francja? Zawsze chciałam
zobaczyć wieżę Eiffla, albo Włochy, Rzym i Wenecja –
rozpoczęła ponowne szukanie ubrań, zastanawiając się jeszcze
chwilę nad celem jej wyjazdu. Po kilku minutach monologu z jej
strony, w pokoju ponownie nastała cisza.
- Caroline
wszystko w porządku? Jesteś tego pewna? Chcesz to wszystko
zostawić? - zapytał w końcu przerywając męczącą dla niego
ciszę. Mimo wszystko starał się, lecz nie umiał zrozumieć
zachowania dziewczyny, a pytania kumulowały się w jego głowie.
Gdy słowa te
doszły do wampirzycy, zatrzymała się na chwilę, stojąc tyłem do
niego i oparła ręce na jednej z szafek, schylając jednocześnie
głowę. Nie odzywała się, nawet nie ruszyła palcem. Trwali
ponownie w ciszy przez krótką chwilę. W końcu Klaus zdecydował
się wykonać ruch i wstał podchodząc do dziewczyny.
- Caroline co
się dzieje? - zapytał szeptem, stając bezpośrednio za jej
plecami. Dziewczyna tylko pokręciła przecząco głową, a on
dotknął jej ramienia, kładąc na nim swoją dłoń. Delikatnie się
obróciła i stanęli sobie twarzą w twarz. Byli jakby zastygnięci
w tej chwili, w tym momencie. On podziwiał jej błękitne oczy,
idealne usta i upajał się różanym zapachem, który tak uwielbiał,
a ona wpatrywała się w jego głębokie szare oczy, próbując coś
w nich odnaleźć, coś głęboko ukrytego.
- Nie wiem co
się dzieje, nie mam pojęcia – powiedziała po chwili przerywając
ciszę – Powiedz mi co mam robić, jak być silną.
- Caroline,
kochanie nie muszę ci tego mówić, jesteś silna, niezależna.
Zobacz ile przetrwałaś, z iloma rzeczami się spotkałaś i nadal
tu stoisz, nie poddałaś się. Sam fakt, że postanowiłaś być
silną, że chcesz zacząć działać pokazuje twoją moc i
wytrwałość – mówiąc to przybliżył się jeszcze trochę, o
ile było to możliwe i położył swoje ręce na jej ramionach. -
Jesteś najsilniejszą osobą jaką znam.
- Powinnam
wyjechać? Zostawić to wszystko i zacząć od nowa?
- Nie mogę ci
mówić co masz robić, to twoje życie i sama musisz decydować,
wierzę, że wybierzesz słusznie.
Taksówka
nagle się zatrzymała, wyrywając Caroline z zamyślenia. Dziewczyna
tak zatopiła się w swoich myślach, że nawet nie zauważyła
którędy jechali. Auto stało na jednej z bocznych, dość odludnych
ulic w mieście.
- Dlaczego się
pan zatrzymał? - szybko powróciła myślami do rzeczywistości i
zaczepiła kierowcę.
- Mam tu jedną
rzecz do załatwienia, a jest akurat po drodze. Mogłaby pani
poczekać, to zajmie tylko chwilę i oczywiście nie doliczę tego
postoju do rachunku. - powiedział odwracając się w jej stronę z
przyjazną miną.
- Tak pewnie –
odpowiedziała dość spokojnie, jednak wewnątrz odczuwała pewien
dyskomfort. Będąc wampirem wiedziała, że może czuć się w miarę
bezpieczna, jednak coś wydawało jej się podejrzanego w całej
sytuacji.
- Bardzo pani
dziękuję, przyjdę za minutę – mężczyzna szybko wysiadł z
auta i wszedł do budynku z czerwonej cegły, dość starego
oceniając po odcieniu ścian. Caroline uchyliła lekko okno i
rozejrzała się po okolicy. Wkoło stało jeszcze kilka podobnych
domów i stary zakład samochodowy. Już chciała się obrócić w
druga stronę, gdy ktoś zatrzymał się przy taksówce.
- Przepraszam
wie pani może którędy dojdę do dworca? - zapytał mężczyzna
schylając się przy otwartym oknie. Caroline lekko odskoczyła
wystraszona z powodu niespodziewanego przechodnia. - Bardzo
przepraszam, nie chciałem pani wystraszyć – szybko dodał widząc
jej reakcję. Dziewczyna od razu zwróciła uwagę na jego wyjątkowo
ciemne oczy otoczone gęstymi rzęsami i przyjazny uśmiech.
- Nie nic się
nie stało – uśmiechnęła się w odpowiedzi - Niestety nie jestem
stąd i nie umiem panu odpowiedzieć, ale właśnie się tam
wybieram, więc może pojedzie pan ze mną? Kierowca na chwilę
wyszedł, ale zaraz ma wrócić.
- Byłbym
bardzo wdzięczny, dość się śpieszę i mam nadzieję, że zdążę
na pociąg. - powiedział wsiadając na miejsce obok dziewczyny i
ponownie uśmiechając się do niej.
- Jak już
mówiła, kierowca powinien za chwilkę przyjść, więc na pewno pan
zdąży. - w tym właśnie momencie mężczyzna wyszedł z budynku i
podszedł do taksówki. - Mam nadzieję, że nie będzie to
problemem, że znalazłam panu kolejnego klienta – dziewczyna
zwróciła się do mężczyzny.
- Dla mnie
oczywiście, że nie – uśmiechnął się sztucznie - ale dla nich
może to stanowić małą przeszkodę – zaraz po tych słowach ktoś
wyciągnął siłą Caroline z tylnego siedzenia prosto na środek
ulicy. Dziewczyna szybko wstała, lecz kolejna osoba wbiła jej
drewniany kołek w plecy, tuż koło serca, powodując ogromny krzyk
wydobywający się z jej ust. Padła na kolana próbując go jakoś
wydostać, niestety nie mogła sięgnąć. Jeden z napastników
chwycił ją za gardło i podniósł z ziemi.
- Witaj
Caroline – zwrócił się do dziewczyny z fałszywym uśmiechem –
Jak tam podróż? Chyba nieudana skoro już wracasz? – zaśmiał
się z ironią.
- Kim jesteś?
Czego chcesz ode mnie? - próbowała się wyrwać z jego uścisku,
niestety nie miała na tyle sił z powodu kołka tkwiącego w jej
plecach.
- Od ciebie
nic skarbie, ważne czego chce od Klausa – powiedział poważnie.
Właśnie w tym momencie dziewczyna dostrzegła kolejnego napastnika
atakującego mężczyznę, który był z nią w taksówce. Głośno
krzyknęła widząc jak otrzymuje kolejne ciosy w brzuch i i twarz. -
Po co te wrzaski? Jeszcze ktoś usłyszy i dopiero wtedy zacznie się
robić nieciekawie – stwierdził potrząsając Caroline.
- Puść mnie
natychmiast! - dziewczyna zaczęła się jeszcze bardziej wyrywać z
uścisku mężczyzny.
- Widzę, że
ktoś tu nie jest chętny do współpracy, więc trzeba będzie to
załatwić w trochę inny sposób. - Szybko wyjął z kieszeni
strzykawkę z werbeną i wbił w pierś wampirzycy. Dziewczyna
natychmiast utraciła resztki sił, nogi się pod nią ugięły i
upadła nieprzytomna na ziemię. - Weźcie ją zapakujcie do auta i
jedziemy.
- A z nim co?
- zapytał taksówkarz, przyglądając się ciału leżącemu na
poboczu drogi.
- Nie mam
zamiaru się tym przejmować, nie był w planach, więc zostawmy go
tutaj. Dalej zbierajcie się.
No to już jest kolejny, po prostu mnie coś naszło i od razu go napisałam, mam nadzieję, że się spodoba ;) Zauważyłam, że po tym lekki kryzysie znów mnie ciągnie do pisania, więc zapewne teraz rozdziały będą pojawiać się dość regularnie ;) Dzięki wszystkim za miłe komentarze, motywacje i ponad 10 tys wejść! ;o naprawdę mnie to zszokowało! Dzięki wszystkim bardzo! ;**
Nie mogę się doczekać nowego odcinka TVD! Czemu takie przerwy, nie róbcie mi tego dłużej i dlaczego Tyler znów wraca?! ;<
PS W poprzedniej notce znajduje się podziękowanie za nominacje i kilka słów o mnie jeśli kogoś by to interesowało ;)
PS W poprzedniej notce znajduje się podziękowanie za nominacje i kilka słów o mnie jeśli kogoś by to interesowało ;)