- Naprawdę
zamierzasz się do mnie nie odzywać? – zapytał rozbawiony Klaus,
przyglądając się siedzącej obok Caroline. Na twarzy wampirzycy
mógł dostrzec mały grymas, jednak wiedział, że nie jest na niego
bardzo zła, umiał już rozpoznawać u niej prawdziwą złość
względem niego. - Kochanie nie ma się co obrażać, przecież to
tylko przysługa z mojej strony, że po ciebie przyjechałem. - na
jego twarzy wciąż widniał delikatny uśmiech.
Dziewczyna nie
była na niego tak naprawdę zła, nawet była wdzięczna, że
przyjechał po nią, ponieważ nie miała by jak dotrzeć na bal,
jednak postanowiła wykorzystać tą sytuację przeciwko niemu.
Chciała się z nim trochę podroczyć, niech zobaczy jak to jest,
gdy inni robią coś innego niż oczekujesz. Nie reagując na jego
słowa włączyła radio jako znak buntu i na pierwszej włączonej
stacji usłyszała jedną z piosenek Britney.
- O zapomnij,
że będziemy tego słuchać – pierwotny szybko przełączył
stację, na której również usłyszeli jeden z najnowszych popowych
utworów, z kolejną stacją było tak samo – No to jest chyba
jakiś żart, w tym radiu nie ma żadnej normalnej muzyki! –
powiedział trochę zbulwersowany i wyłączył radio. Dziewczyna nie
mogąc się powstrzymać wybuchła śmiechem. Nie mogła uwierzyć w
to co właśnie widziała. Klaus, najpotężniejsza istota na świecie
właśnie się zdenerwował z powodu jakiś głupich piosenek.
Mężczyzna patrzył na nią z lekkim politowaniem, ona natomiast
miała ze śmiechu łzy w oczach. Widząc jego minę włączyła
ponownie radio, a pierwotny znów je wyłączył. Dziewczyna
powtórzyła czynność, a Klaus zareagował tak samo jak za
poprzednim razem. - Czy ty naprawdę chcesz zafundować mi tu jakieś
tortury? Przecież tego nie da się słuchać.
- Ja i
tortury? No wiesz, nie sądziłam, że ktoś kiedykolwiek mnie o to
posądzi. - mówiła, starając się powstrzymać kolejny wybuch
śmiechu. - I naprawdę nie rozumiem twojego nastawienia, przecież
te piosenki nie były, aż takie złe, a ty porównujesz je do
tortur. Britney, by się obraziła.
- Dzisiejsza
muzyka pozostawia dużo do życzenia, moja droga. Ludzie są głupsi,
ograniczeni i wystarcza im tylko kilka prostych dźwięków
powtarzających się bez końca.
- Czyli
słuchasz tylko Mozarta, Chopina, tak? - mówiąc to, czuła, że po
jej twarzy błądzi mały, wredny uśmiech.
- Owszem
słucham, ale nie tylko ich – po tych słowach dostrzegł małe
zaciekawienie na jej twarzy.
- No to czego
słuchasz, skoro dzisiejsza muzyka według ciebie się do tego nie
nadaje?
- Chyba teraz
się już tego nie dowiesz – na jego twarzy pojawił się mały
wredny uśmieszek, gdy spojrzał na dziewczynę. Wampirzyca już
chciała się wtrącić, lecz on ją uprzedził - właśnie
dojechaliśmy na miejsce. - Pierwotny zatrzymał auto, wysiadł i
szybko otworzył drzwi pasażera, by pomóc wyjść Caroline.
- I tak jestem
na ciebie zła. - Powiedziała chwytając jego dłoń i wysiadając
z samochodu. - Nie lubię jak ktoś za mnie o czymkolwiek decyduję.
- Wiem
Caroline, wiem – powiedział z szelmowskim uśmiechem i założył
swoją maskę. Caroline zauważyła, że innym będzie dość trudno
go rozpoznać, gdyż jego maska zasłaniała znaczną część
twarzy. Po chwili wampirzyca również założyła swoją i razem
weszli na przyjęcie.
W holu i na
sali znajdowała się już większość gości, Caroline wiedziała,
że Klaus lubił się spóźnić, mieć efektowne wejście.
Dostrzegła, że ich wejściu na bal towarzyszyło wiele ciekawskich
spojrzeń.
Podeszli do
baru i mężczyzna wziął dla nich po kieliszku szampana. Mimo że
jej dzisiejsza złość na pierwotnego już prawie się ulotniła to
i tak wypiła kieliszek w dość szybkim tempie i wzięła następny.
Pierwotny spojrzał na nią z lekkim z dziwieniem.
- Jeśli mam
spędzić dzisiaj w twoim towarzystwie ten wieczór, to będę
potrzebować małej pomocy - mówiąc to wypiła kolejny kieliszek.
W tym momencie
na scenie pojawiła się Carol, by powitać wszystkich przybyłych.
Na sali zapadła chwilowa cisza.
- Jak co roku,
odbywa się dziś w naszym mieście bal maskowy. Został
zapoczątkowany przez mojego męża, a ja postanowiłam kontynuować
tą naszą nową tradycję. Mam nadzieję, że zapisze się ona na
stałe w corocznych zwyczajach Mystic Falls i że wszyscy spędzą
dzisiejszą noc w dobrych nastrojach. Zapraszam do zabawy –
powiedziała podnosząc w górę kieliszek, a wszyscy goście jej
zawtórowali. Orkiestra zaczęła grać i wszyscy ruszyli na parkiet.
- Czy mogę? -
spytał się Klaus wyciągając rękę w stronę wampirzycy i
uśmiechając w swój charakterystyczny sposób. Zauważył lekki
grymas na twarzy dziewczyny. – Chyba nie zamierzasz spędzić
całego wieczoru przy barze? Jesteśmy na balu Caroline, wypadało by
zatańczyć.
- No dobrze –
podała mu swoją dłoń, a on z szelmowskim uśmiechem poprowadził
ją w stronę parkiety. Widząc jego minę tylko lekko wzdychnęła.
- Taka muzyka
zapewne Ci odpowiada – powiedziała z uśmiechem i lekka ironią,
wsłuchując się w walca granego przez orkiestrę.
- Nie mogę
zaprzeczyć – odpowiedział z uśmiechem, który był obecny przez
cały czas na jego twarzy.
- Przez
mówienie, że słuchasz takiej muzyki, sprawiasz, że inni zdają
sobie sprawę z tego, ile lat już masz.
- Czy to źle?
- zapytał. - A poza tym słucham też innych rodzajów muzyki, nie
ograniczam się do muzyki poważnej, aż tak staromodny nie jestem –
zaśmiał się.
- To czego
jeszcze słuchasz? - Caroline trochę dziwnie się czuła rozmawiając
z nim o tak przyziemnej sprawie jaką jest muzyka, jednak czuła
wewnątrz, że chciałaby się czegoś o nim dowiedzieć, poznać
rzeczy, o które nikt go nigdy nie pyta, nie zastanawia się nad
nimi. Ciekawiło ją to jaki był naprawdę, poza tym całym
przedstawieniem, chaosem.
- Jest wiele
różnych rodzajów, gatunków muzyki, które przypadły mi do gustu.
- Na przykład?
- naciskała dziewczyna.
- No to na
przykład The Rolling Stones, Scorpions czy Pink Floyd to są po
prostu klasyki jak dla mnie.
Caroline
już chciała odpowiedzieć, gdy ktoś na nią wpadł i popchnął
wprost na ziemię. Pierwotny złapał ją szybko w swoje ramiona, by
zapobiec upadkowi. Stali bardzo blisko siebie, praktycznie stykając
się całymi ciałami. Napięcie między nimi było prawie namacalne.
Mężczyzna spojrzał jej prosto w oczy i nie odzywał się ani
słowem. Zaczęli powoli tańczyć, nie zmieniając odległości
między sobą. Dziewczyna była zatopiona w jego szarych oczach,
jednak w jej głowie miała miejsce prawdziwa wojna całkowicie
odmiennych myśli. Była dość zaskoczona jego zachowaniem podczas
dzisiejszego wieczora. Rozmawiali o prozaicznych sprawach, śmiali
się, był taki normalny, jeśli można by było go tak określić.
Nie, nie on nie był normalny, ani zwyczajny. Był wyjątkowy,
zaskakiwał ją w wielu sprawach, zarówno negatywnie, jak i w
ostatnim czasie pozytywnie. Coś ją do niego ciągnęło, pewna
tajemnica, którą skrywał w swoich szarych oczach, chciała go
poznać, dowiedzieć się jaki naprawdę jest. Z drugiej strony
pojawiało się w jej myślach coraz więcej wątpliwości. Nie mogła
być przecież pewna, że nie chce jej wykorzystać, zranić jak
innych. Przecież to Klaus, nieczuły, bezlitosny pierwotny, który
nie cofnie się przed niczym. Sama przez znaczną część czasu
uważała, że nie jest on zdolny do jakichkolwiek uczuć, sądziła,
że nie ma w nim już nawet maleńkiej części człowieczeństwa.
Nie
mogła mu zaufać, nie mogła się tak zachowywać przy nim, to nie
było właściwe, słuszne, on był przecież potworem. Szybko się
od niego odsunęła i bez słowa wybiegła z sali, zostawiając
Klausa ze zdziwieniem na twarzy na środku parkietu.
W momencie,
gdy Klaus łapał swoją partnerkę, na przyjęcie weszła Elena wraz
z jednym z braci Salvatore. Szybko zauważyła przyjaciółkę i
sytuację, która zaszła między nią, a mężczyzną, którego
jednak nie rozpoznała.
- Damon, znasz
może tamtego mężczyznę? - zapytała wskazując na partnera
Caroline.
- Nie wydaje
mi się, nie widzę twarzy przez tą maskę. - powiedział
przyglądając się dokładnie tajemniczej osobie. - Może pójdę to
sprawdzić i przyniosę po coś do picia, zaraz wracam.
- Witaj Eleno
– w tym momencie podeszła do niej Carol Lockwood. – Mam
nadzieję, że dobrze się bawisz – powiedziała z uśmiechem.
- Dobry
wieczór pani burmistrz. Tak, oczywiście. – odparła Elena.
- Widziałaś
może dzisiaj Tylera? Miałam nadzieję, że się pojawi, przydała
by mi się dzisiaj jego pomoc.
- Niestety
nie, ale raczej się nie pojawi, nie jest ostatnio w nastroju. Jest
trochę przybity po sprawie z Caroline. - powiedziała spokojnie
Elena.
- Może masz
rację. Za to ona dość szybko się pozbierała, przyszła tutaj
razem z Klausem. Pewnie nadal tańczą.
- Z Klausem? -
zapytała zszokowana dziewczyna.
- Też się
trochę zdziwiłam gdy ich razem zobaczyłam.
- Przepraszam
pani burmistrz, ale mam coś do załatwienia. Do zobaczenia.
- Nie ma
sprawy, miłej zabawy Eleno. - Po tych słowach brunetka szybko
wyjęła telefon i zadzwoniła do Tylera. Chłopak odebrał po kilku
sygnałach.
- Tyler?
Musisz natychmiast przyjechać na przyjęcie. Caroline przyszła tu z
Klausem.
- Już jadę –
powiedział szybko i się rozłączył.
- Caroline
zaczekaj – powiedział Klaus wybiegając z budynku i podążając
za dziewczyną. Słysząc jego głos wampirzyca zatrzymała się i
odwróciła w jego stronę.
- Powiedz mi
dlaczego to robisz? - zapytała od razu.
- Uciekłaś
bez słowa, to chyba oczywiste, że pobiegłem za tobą, by
dowiedzieć się, co się stało – powiedział z lekkim uśmiechem,
stając na wprost niej.
- Nie o to mi
chodzi! - lekko się zdenerwowała jego podejściem. Chciała tylko
poznać odpowiedź na męczące ją już od dawna pytania - Dlaczego
mi pomagasz? Przecież to nie w twoim stylu. Przecież ty o nic się
nie martwisz, o nikogo nie troszczysz! Więc dlaczego mi pomagasz,
czego ode mnie chcesz?
- Caroline –
powiedział spokojnie, a z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiła
się powaga. - Czy to źle, że chcę Ci pomóc? - ona jednak nic nie
odpowiedziała, tylko wpatrywała się w pierwotnego i oczekiwała
odpowiedzi na swoje pytanie. - Podziwiam Cię, jesteś silna,
niezależna, a jednocześnie delikatna i wrażliwa. Urzekłaś mnie,
mówiłem Ci o tym wcześniej, dlaczego mi nie wierzysz? - zapytał
ją, delikatnie łapiąc za ramiona i patrząc w oczy.
- Klaus! -
usłyszeli oboje w momencie gdy dziewczyna otwierała już usta, by
odpowiedzieć na pytanie pierwotnego. Odwrócili się w kierunku z
którego dochodził dźwięk i dostrzegli idącego w ich stronę
Tylera. - Nawet jej nie dotykaj, odsuń się natychmiast, ona Cię
nie potrzebuje, nie chce Cię! Wystarczająco już zniszczyłeś jej
życie! - mówiąc to odepchnął lekko pierwotnego i stanął między
nimi.
- Jesteś
pewien? Bo to chyba nie ja jestem tym, który ją ostatnio zranił
najbardziej – powiedział Klaus patrząc z pogardą na chłopaka.
Tyler natychmiast rzucił się na mężczyznę i odrzucił kilka
metrów dalej. Drugi nie pozostał dłużny i również zaatakował.
- Przestańcie,
natychmiast! - Tyler właśnie atakował Klausa, gdy dziewczyna
weszła między nich. Nie zdążył zareagować, wpadł prosto na
nią, a jego zęby wbiły się w jej ramię. Klaus widząc to,
odepchnął go natychmiastowo kawałek dalej i szybko znalazł się
przy blondynce.
- Pokaż to
kochanie – powiedział podnosząc ją delikatnie z zmieni i
przyglądając się niewielkiej ranie.
- Boże
Caroline! Przepraszam nie wiem jak to się stało, przepraszam Cię!
- chłopak szybko podbiegł do nich z powrotem.
- Tyler znów
to zrobiłeś! – powiedziała wściekła. – Twoja nienawiść do
Klaus przesłania Ci całą resztę! Zostaw mnie w spokoju do póki
nad tym nie zapanujesz! - mówiła ze łzami w oczach.
- Ale
Caroline, wiesz, że nie chciałem zrobić tego specjalnie! -
próbował się tłumaczyć.
- Chyba
wyraziła się jasno! - tym razem odezwał się Klaus. - Masz ją
zostawić w spokoju, czy to tak trudno zrozumieć?!
- Nie masz
prawa odzywać się w jej imieniu!
- O tym to
chyba decyduje Caroline, a nie ty, więc może pozwól wypowiedzieć
się na ten temat zainteresowanej! - powiedział i spojrzał na
wampirzycę.
- Zabierz mnie
stąd, chcę wrócić do domu. - powiedziała ocierając łzy, nie
patrząc w stronę Tylera.
- Od kiedy
wolisz jego towarzystwo, jego pomoc?! Czy zapomniałaś kim on
jest?!- zapytał sfrustrowany chłopak.
- Dobrze wiem
kim on jest. Jest osobą, która jako jedyna się mną zajęła,
pomogła mi kiedy tego potrzebowałam. - po tych słowach odwróciła
się tyłem do Tylera i zaczęła iść w stronę samochodu Klausa.
- Caroline, o
czym ty mówisz? - pytał zszokowany Tyler, jednak ona nie
zareagowała.
- Gdyby Ci na
niej wystarczająco zależało, wiedziałbyś doskonale o czym ona
mówi. Daj jej spokój, nie zasługujesz na nią. - zagroził
pierwotny. Następnie szybko dołączył do dziewczyny, która
czekała przy jego aucie.
- Proszę Cię,
odwieź mnie do domu – powiedziała do mężczyzny, gdy podszedł
do niej.
- Oczywiście
– powiedział spokojnie i otworzył jej drzwi.
Jechali w
całkowitej ciszy. Gdy dotarli pod dom wampirzycy, oboje wysiedli i
udali się do jej pokoju. Dziewczyna usiadła na brzegu łóżka i
spojrzała na pierwotnego, który stał w drzwiach. Klaus usiadł
obok niej i podwinął rękaw koszuli.
- Caroline,
kochanie napij się – powiedział obejmując ją ramieniem i
przysuwając drugą rękę do jej ust. Dziewczyna chwyciła
delikatnie jego nadgarstek, lecz nie wbiła się w niego swoimi
zębami, tylko spojrzała Klausowi w oczy już kolejny raz tego dnia.
- Dziękuję, nie wiem już, który raz to mówię, ale dziękuję. -
mówiła cicho, ale i tak miała pewność, że on ją usłyszy -
Obiecuję, teraz już na pewno będę silna, dam sobie radę.
- Jesteś
silna Caroline, zawsze byłaś – również szeptał, patrząc jej
prosto w oczy. Dziewczyna delikatnie się pochyliła i wbiła swoje
zęby w nadgarstek pierwotnego.
***
- Tyler, jak
miło, że w końcu dzwonisz – chłopak usłyszał w słuchawce
głos Rebekah. - Wiedziałam, że w końcu podejmiesz właściwa
decyzję.
- Pomogę Ci,
ale jest jeden warunek – mówił ostrym tonem. - Caroline nie może
nawet włos z głowy spaść, ma być bezpieczna, z dala od tego
wszystkiego.
- Jak sobie
życzysz – powiedziała pewna siebie. - Mam nadzieję, że te twoje
hybrydy również włączają się w plan?
- Tak, zapewne
tak. - mówił stanowczo Tyler - To może powiesz mi teraz na czym
polega ten twój plan?
- Tego dowiesz
się w odpowiednim czasie i w odpowiednim miejscu. Dam ci znać,
kiedy się spotkamy. Do zobaczenia Tyler, naprawdę podjąłeś
właściwą decyzję, stanąłeś po dobrej stronie.
No to jak mówiłam jest dzisiaj nowy rozdział i mam nadzieję, że wybaczycie mi ten ostatni taki krótki i w ogóle, bo ten jest znacznie dłuższy i mam nadzieję, że ciekawszy ;)
Napisałam go wczoraj całego za jednym razem, po prostu nie mogłam przestać pisać, więc nie było w nim nic pisanego an siłę, po prostu pojawił się i chciał być napisany ;p
Chcę też bardzo podziękować wam wszystkim ponownie za ilość wejść i komentarzy, naprawdę miło jest widzieć, że komuś się podoba to co piszę ;)
Po prawej stronie pojawiły się u mnie nowe linki, jeśli lubicie fanowskie filmiki o Caro i Klausie, to na serio polecam te dwie dziewczyny, tworzą niesamowite rzeczy i są dla mnie prawdziwą inspiracje ;)
***
No to teraz tylko chciała bym podziękować Klausoholiczce za kolejną nominację do Liebster Award. Jestem na prawdę wdzięczna ;) Odpowiem tylko na pytania, bo nominacje pojawiły się w poprzedniej notce.
1. Marysia
2. Jeździectwo i muzyka, gra na instrumentach itd.
3. Praktycznie każdego rodzaju, zależy co akurat przypadnie mi do gustu, ale ostatnio przede wszystkim Lana <3
4. Klaus i Caro oczywiście ;)
5. Tak, młodsza siostra
6. Caroline i Klaus <3
7. Psa i trzy koty
8. Lana - serial killer
9. 17 ;p
10. chyba brąz
11. Oglądam stare odcinki TVD, lub filmiki na yt ;)